8/30/2018

Jedynka


Wioska Snów słynęła z tego, że niemal cały czas otaczała ją mgła. Niewielka wysepka na środku jeziora, do której prowadziły dwa mosty – Wschodni i Zachodni – ukryta była w gęstym lesie, gdzie przeważały dęby i sosny. Mimo że to miejsce z zewnątrz nie sprawiało wrażenia przyjaznego, na wyspie przy głównej ulicy, biegnącej od jednej do drugiej bramy, panował ogromny gwar. Sprzedawcy w słomianych kapeluszach i kolorowych płaszczach nawoływali klientów do kupna ryb, dzieci biegały za bańkami mydlanymi, puszczanymi przez człowieka przebranego za klauna, a jakiś mężczyzna grał na gitarze tuż obok tańczącej kobiety. Melodia roznosiła się po okolicy razem z zapachem świeżo pieczonych bułek.
Neji szybko omiótł wzrokiem tancerkę, zatrzymując wzrok na ułamek sekundy na jej kształtnych biodrach. Kiba zagwizdał z podziwem i przyglądał się kobiecie, dopóki nie zniknęli za zakrętem. 
– Jeszcze trochę, a skręciłbyś kark. – Hinata zaśmiała się, gdy jej przyjaciel potknął się o kamień. 
– Czyżbyś była zazdrosna o takiego przystojniaka jak ja? – Uniósł kilka razy brwi, szczerząc zęby. 
Hinata roześmiała się jeszcze bardziej, po czym pokręciła głową i dogoniła pana Sato. Szedł on, rozmawiając z jednym z ninja Wioski Snów, należącym do klanu Amagiri. Kot Yoru został przekazany medykom, a reszta musiała stawić się przed dowódcą wioski, Enzo Tenrō. 
Neji rozglądał się wokół. Szli boczną drogą, gdzie nie było już takiego tłumu; przeważały tu nowe, ładne bloki, a ludzie byli ubrani bardziej zamożnie. Zauważył gdzieniegdzie pranie wiszące na sznurkach między ścianami w wąskich alejkach i pojedyncze głowy wystające zza okien, obserwujące nowych przybyszów. Chłopak czuł, że nie tylko mieszkańcy ich obserwują. Zauważył cień za jednym z budynków. 
Władze już wiedzą, że jesteśmy, ciekawe od jak dawna. 
– Ej, Neji! – Kiba szturchnął go w bok łokciem, oglądając się za jedną z dziewcząt. – Widziałeś ją? Była nieziemska! 
– Powstrzymaj emocje, Inuzuka – odpowiedział, nie zaszczycając kolegi spojrzeniem. 
– Ale z ciebie drewno. Nawet nie popatrzyłeś. Nic dziwnego, że nie chodzisz na randki. 
Neji zignorował zaczepkę. Pogłaskał Akamaru, który właśnie polizał jego dłoń i szczeknął, wesoło merdając ogonem. Gdy zaczęli się wspinać po szerokich schodach prowadzących do okazałego budynku, Hinata wydała odgłos westchnienia, który rozszedł się echem po pomieszczeniu. Hyūga zwrócił uwagę na piękne rzeźby stojące przed ogromnymi drzwiami wejściowymi. Gdy przekroczyli próg, znaleźli się w wielkiej sali pełnej rzeźbionych filarów z pozłacanymi elementami. Na ścianach wisiały obrazy w drewnianych ramach, przedstawiające ważne osobistości Wioski Snów, a podłoga wyłożona była czerwonymi dywanami. 
– To sala, gdzie są organizowane wszystkie uroczystości państwowe. Zapraszam dalej – powiedział ninja, który ich prowadził. 
Przeszli do małego korytarzyka z nisko zawieszonym sufitem, a potem do pokoju, który był czymś w rodzaju gabinetu. Wokół stały szafy pełne teczek i ksiąg, portrety nieznanych Nejiemu ludzi wisiały na brązowych ścianach. Za biurkiem, na wielkim, obitym skórą krześle siedział mężczyzna, na oko pięćdziesięcioletni. Neji zwrócił uwagę na jego czerwony płaszcz z szarym, futrzanym kołnierzem. Wyglądało to co najmniej dziwnie, biorąc pod uwagę, że dzień był dość ciepły. 
– Witam was, bracia z Wioski Liścia. – Dowódca wstał, obszedł biurko i podał każdemu rękę na przywitanie. – Co was sprowadza? 
– Myślę, że wieści już do pana dotarły, dowódco – odparł Neji, kłaniając się lekko. 
– Zapewne wypatrzyłeś po drodze moich szpiegów. Masz bystre oko, nie każdemu się to udaje. – Uniósł kącik ust, patrząc z zainteresowaniem na Hyūgę.
– Jacy szpiedzy? – zdziwił się Kiba. – Ani ja, ani Akamaru niczego nie wyczuliśmy, a nosy mamy jak nikt inny! 
Hinata trąciła łokciem Kibę, posyłając mu zdegustowane spojrzenie. 
– Ała! No nie mów, że ty ich widziałaś – szepnął chłopak, nachylając się do koleżanki, choć i tak każdy słyszał jego pretensjonalny ton. 
– Nie widziałam. Przyznaję, panie Tenrō, że ma pan świetnie wyszkolonych szpiegów. Mam nadzieję, że medycy są wyszkoleni na równie wysokim poziomie. 
– Enzo, potrzebuję twojej pomocy. Yoru… moje biedne, kochane maleństwo, oj, biedne! Został trafiony zatrutą strzałą, on umiera, ach, umiera! 
– Drogi przyjacielu – dowódca objął staruszka ramieniem – dopilnuję, aby medycy dali z siebie wszystko. Yoru jest w dobrych rękach. A teraz pójdź, odpocznij chwilę, a nasi bracia z Wioski Liścia opowiedzą mi o wszelkich zdarzeniach dzisiejszego dnia. 
Pan Sato ścisnął na moment dłoń Enzo, która spoczywała mu na ramieniu, spojrzał zaszklonymi oczami na dowódcę, a następnie wyszedł z gabinetu w towarzystwie ninja, który ich prowadził. Jeszcze przez moment było słychać pojedyncze jęki zza drzwi, a gdy ucichły, przywódca wioski wskazał płynnym ruchem dłoni stojące w rogu fotele, po czym pstryknął palcami, a po chwili w pomieszczeniu pojawił się bardzo niski, łysy mężczyzna. 
– Iyashi, przynieś nam, proszę, dzbanek herbaty. I cukier. Oczywiście w kostkach! – Tenrō rozsiadł się w fotelu, przeczesał palcami swoje siwe włosy, założył nogę na nogę i spojrzał wyczekująco na Nejiego. 
Akamaru ułożył się u stóp Kiby i śledził wzrokiem każdy ruch nowo poznanego mężczyzny. Kiba głaskał swojego pupila, zaś Hinata rozglądała się po pomieszczeniu z zaciekawieniem. Mężczyzna zwany Iyashim przyniósł parujący dzban herbaty i filiżanki. Neji zaczął opowieść o napadzie, ukrywając jedynie fakt, że to oni – ninja – byli celem. Wolał najpierw skonsultować się z Hokage w tej sprawie. 
– Panie Tenrō, mam propozycję. Chciałabym, jeśli mogę, zostać w Wiosce Snów i pomóc przy leczeniu kota pana Sato. Nigdy nie miałam styczności z tą trucizną, ale wyślę jastrzębia z wiadomością do medyczki z naszej wioski. Może uda się pomóc Yoru – powiedziała Hinata. 
Neji spojrzał na nią, unosząc brew, lecz szybko przybrał obojętny wyraz twarzy. 
– Uważam, że to dobry pomysł. Hinata wie co nieco o leczeniu – rzekł Kiba. 
– Dobrze, zgadzam się. Czuj się jak u siebie, siostro. Przydzielę ci jakąś kwaterę. – Mężczyzna wstał. – Dziękuję wam za informacje, na pewno będziemy bardziej uważni. Zlecę ścisłe patrolowanie okolicy. 
– Panie Tenrō, mam prośbę – powiedział Neji, również wstając. – Czy zezwoliłby pan również na pobyt mojego przyjaciela, Kiby, a także jego psa, Akamaru? Uważam, że w ten sposób zapewnię bezpieczeństwo mojej kuzynce w drodze powrotnej. 
Kątem oka zauważył, że Kiba jest jeszcze bardziej zaskoczony niż Hinata. I niezbyt zadowolony. 
– Oczywiście. Lecz czy ty, bracie, nie chcesz zostać? – spytał dowódca. 
– Proszę mi wybaczyć, ale muszę podziękować za gościnę dłuższą niż dzień. Powinienem jak najszybciej złożyć osobisty raport u Hokage. 
– Rozumiem. Proszę serdecznie pozdrowić szanowną panią Tsunade i wszystkich braci z Wioski Liścia. Wkrótce dostaniecie informacje na temat waszego noclegu – rzekł Enzo, odprowadzając gości. 
Neji uścisnął mu rękę na końcu. Miał wrażenie, że mężczyzna zatrzymał na nim wzrok na dłużej, po czym zniknął za drzwiami gabinetu. 
– Och, nie! – Kiba złapał się za burczący brzuch. – Chyba zaraz padnę z głodu. Chodźmy coś zjeść. Przy okazji oboje mi się wytłumaczycie! – powiedział, kierując palec wskazujący najpierw na Hinatę, a potem na jej kuzyna. 
Wszyscy byli zgodni co do tego, by wreszcie się porządnie najeść, więc ruszyli w stronę jednej z restauracji, która miała na szyldzie napis zjedz smacznie, dużo i się nie udław. Weszli do środka i zajęli kanapy przy kwadratowym stoliku, a Akamaru usiadł obok i położył łeb na kolanach swojego pana. Zamówili posiłki (dla psiaka także, na talerzu!) i zaczęli dyskusję. 
– Hinata, czemu chcesz zostać? Przecież musimy wracać jak najszybciej. – Kiba włożył białą serwetkę za kołnierzyk bluzki. 
Neji spojrzał szybko na kuzynkę, a ona przytaknęła ledwo zauważalnie. 
– Ej, widziałem to! Czy ktoś mi powie, co się tu dzieje? – Inuzuka uderzył pięścią w stolik. 
– Uspokój się, ludzie patrzą. I ty się dziwisz, że jeszcze nie wiesz? Nie można ci nic mówić, bo zaraz wypaplasz. 
– Neji! Kiba, nie obrażaj się. Po prostu się uspokój, a wszystko ci wyjaśnię. No, teraz lepiej. Pamiętasz napaść? Nie zwróciłeś uwagi na to, że ninja atakowali głównie naszą trójkę? Uważamy, że oni wcale nie mieli zamiaru skrzywdzić pana Sato. 
Szczupła kelnerka właśnie przyniosła jedzenie. Kiba posłał jej uśmiech i puścił oczko, a kiedy odchodziła, podążył za nią wzrokiem.
– Inuzuka, skup się – warknął Neji. Postukał palcami o stół. 
– Dobra, wyluzuj. Czyli co, napadli nas dla rozrywki? – Przyłożył palce do brody i zmarszczył nos. 
– Kiba, czy nie zauważyłeś czegoś dziwnego? Że czegoś… im brakowało? – Hinata nachyliła się nad stołem ściszając głos i założyła pasmo włosów za ucho. 
– Nie mieli opasek ze znakiem wioski – powiedział powoli. – Czyli uważacie, że oni… 
– Atakowali nas, nie zleceniodawcę. Brawo, geniuszu. – Neji westchnął zirytowany. 
– Przymknij się, Hyūga, bo wysmaruję ci tę buźkę sosem. 
– Nie poderwiesz mnie w ten sposób – odpadł chłopak, na co Hinata uderzyła dłonią w czoło. Spojrzał na jej przymrużone oczy i delikatne zmarszczki w ich kącikach. 
Kiba poczochrał przyjaciółkę po włosach, na co ta jęknęła i uszczypnęła Inuzukę. Ten podskoczył lekko do góry, przez co kopnął Akamaru. Psiak przestraszył się i szczeknął tak głośno, że większość ludzi w lokalu odwróciła się w ich stronę, kręcąc głowami i mrucząc pod nosem obelgi. 
– Uspokójmy się. – Dziewczyna zaśmiała się piskliwym głosem, po czym odwróciła w stronę brata. – Neji, powiedz, czemu kazałeś Kibie zostać w wiosce, zamiast wracać z tobą do Konohy? 
– A dlaczego tak nagle zachciało ci się tu zostać? – spytał młodszy chłopak. 
– To trucizna, której nie znam, a wątpię, by ci medycy potrafili cokolwiek zrobić. Muszę im pomóc. Wy za to powinniście wrócić do wioski i poprosić Tsunade, aby zleciła badania tej trucizny. Neji ma strzałę. 
– Inuzuka musi zostać. Nie będziesz wracała później sama. Zresztą będę szybszy w pojedynkę. No i przydadzą się informacje o przebiegu choroby Yoru. 
Neji złożył sztućce na talerzu i odsunął go delikatnie od siebie. Popatrzył na towarzyszy, którzy przytaknęli. Kiba podsunął swoją miskę pod głowę Akamaru, a ten zlizał resztki. Zapłacili rachunek i udali się odwiedzić szpital. Hinata zapowiedziała, że zostanie w ramach pomocy, lecz medycy zostali już wcześniej powiadomieni. Jeden z nich przekazał Hinacie, gdzie ma się udać po klucze do pokojów, w których będzie przebywać z drużyną. Dostali dwa, po dwa łóżka w każdym. Zdecydowali, że najlepszym rozwiązaniem będzie podzielić się na pół. Kiba bardzo nie chciał opuszczać Akamaru, lecz ostatecznie uległ i pozwolił psiakowi spędzić jedną noc u Hinaty. Zwierzak mógł oczywiście spać u chłopaków na podłodze, ale Neji nalegał, by żadne nie zostało same na noc, tak w ramach bezpieczeństwa. 


Wychylił się przez okno, podciągnął i wdrapał na dach. Zobaczył w ciemności zarys postaci. Wspiął się po dachówkach na szczyt, przeszedł bezgłośnie po kalenicy i usiadł tuż obok dziewczyny. Lekki podmuch wiatru rozwiał jej włosy, które smagnęły go w twarz. Pachniały konwalią i koniczyną. Zaczesał granatowe, niesforne pasmo za ucho, mimowolnie dotykając opuszkiem palca delikatny policzek. Nie spojrzała na niego ani razu. Odetchnął głęboko chłodnym, nocnym powietrzem. Czuł zapach wody i gnijącej trzciny, a rechot żab układał się w smętną melodię. 
– Za trzy dni będzie pełnia – rzekła. Jej głos wydał mu się pusty, obdarty z emocji. – Księżyc jasno oświetli ci drogę powrotną. 
– Będę uważał. 
Opuściła głowę, wbijając wzrok w swoje dłonie. Oderwała kawałek skórki przy paznokciu. Possała ranę. 
– Na pewno mu przejdzie. – Wyciągnął rękę, by dotknąć jej ramienia. Cofnął ją w połowie drogi. 
– Wiesz, jaki on jest. Nigdy nie będę dla niego wystarczająco dobra. – Zagryzła wargę. 
– Nigdy nie będziesz. Ale to nie znaczy, że masz się poddać. 
Pierwszy raz zwróciła na niego wzrok. Ten wzrok mówiący tak wiele, a jednocześnie nic. Krzyczący i błagający w milczeniu. Łaknący pomocy i zrozumienia.
Oparła głowę na jego ramieniu. Nie objął jej. Przejechał palcem po wierzchu dłoni dziewczyny. Czuł spokój. Zawsze, gdy siedzieli razem, czuł błogi spokój. Coś w rodzaju prądu przechodziło przez jego ciało, rozwiewając ponure myśli. 
Zauważył jednego z ninja patrolujących teren, przechadzającego się alejkami Wioski Snów. Przypadkiem przestraszył właśnie kota buszującego w śmietniku, który wydał z siebie głośne miauknięcie, po czym czmychnął w boczną uliczkę. Neji uniósł kącik ust. Hinata poruszyła się niespokojnie. Poczuł mokrą kropelkę na swojej dłoni. Złapał kuzynkę za brodę i uniósł jej głowę. Wbrew jego przypuszczeniom nie zalewała się łzami – przeciwnie. Jedynie dwie słone spływały po jej policzkach, a lawendowe oczy nie były mokre.
– On niedługo wybierze. I to nie będę ja – rzekła ochrypłym głosem. 
– Wiem. Hanabi jest silna, poradzi sobie. 
– Neji… Uważaj na siebie w drodze powrotnej. Mam dziwne przeczucie, że stanie się coś złego. Ci ninja jeszcze się stąd nie wynieśli. – Położyła rękę na jego ramieniu. Aż trudno było uwierzyć, że te delikatne dłonie potrafiły zadać ból. 
– Masz rację. Dlatego trzeba jak najszybciej powiadomić Hokage. Możliwe, że czeka nas walka z kolejnym wrogiem. Pilnuj się Inuzuki i… pilnuj Inuzuki, żeby się nie zgubił i nie zrobił czegoś głupiego. Nawet Akamaru ma więcej rozumu niż on. 
– Neji! – Szturchnęła go w bok. Zarzuciła włosy na drugą stronę i posłała delikatny uśmiech. 
Spojrzał przed siebie, gdzie wypatrzył nietoperza przelatującego niedaleko nich. Włączył Byakugana i sprawdził okolicę, tak na wszelki wypadek. Hinata ziewnęła, opierając się o niego. Spojrzał na jej zaróżowione od chłodu policzki, trochę za mocno zadarty nosek i popękane usta, które delikatnie rozchyliła. Powietrze, którym oddychała, łaskotało go w nagie ramię. 


Zasnął późno. Mimo połowy nieprzespanej nocy, o świcie czuł się nadzwyczaj wyspany. Pakował swój plecak, pamiętając, że musi wstąpić na targ po prowiant na drogę. 
– Chyba nie masz zamiaru wyjść bez śniadania? – zagadnęła Hinata, opierająca się o framugę drzwi do pokoju chłopców. Kiba właśnie przeciągnął się na łóżku i zamlaskał ustami. Akamaru, merdając ogonem, pociągnął zębami za kołdrę, zdejmując ją ze swojego pana. Ten przetarł twarz dłońmi, ziewnął i powoli podniósł do pozycji siedzącej. 
– Dzień dobry, Kiba. Dobrze spałeś? – zapytała Hinata, posyłając mu uśmiech. 
– Neji chrapał całą noc, jak mogłem dobrze spać? – odpowiedział pytaniem na pytanie, czochrając przydługie włosy. 
Dziewczyna roześmiała się, a jej kuzyn uniósł kącik ust i przewrócił oczami. 
– Na pewno tak było, Inuzuka. Masz zamiar jeść śniadanie? 
– Nie idźcie beze mnie! – Chłopak zerwał się z łóżka i czym prędzej zaczął szykować do wyjścia. 
Ruszyli w stronę głównej ulicy, gdzie Neji kupił od miejscowego handlarza prowiant na drogę powrotną – parę bułek, jabłka i pomidory. Wcześniej przygotował sobie wodę. Wstąpili do pobliskiej restauracji, aby przekąsić coś na ciepło. Hinata i Kiba rozmawiali o wszystkim i o niczym. Co chwilę słychać było śmiech jednego i drugiego. Neji nie miał ochoty na rozmowę – jego myśli zajęła wędrówka do Wioski Liścia. Musiał zmienić przebieg trasy na trochę dłuższą, aby lepiej się skryć przed potencjalnym wrogiem. Ci ninja bez znaku wioski byli niebezpieczni – ta walka nie wyglądała na prawdziwą potyczkę, raczej na próbę zastraszenia ich, uświadomienia, że nie są bezpieczni. Przecież ci ninja użyli techniki iluzji, aby zniknąć, co oznaczało, że mogą gdzieś jeszcze czekać. Niemożliwe, aby po tak krótkiej walce ulotnili się na dobre lub od razu poddali. 
Wpatrywał się w swoje dłonie, stukając palcami o blat. Kelner właśnie przyniósł rachunek. Neji zostawił pieniądze na stoliku i wstał. 
– Czas iść, słońce już wzeszło – rzekł. 
– Odprowadzimy cię! Prawda, Kiba? No ruszże się, muszę iść niedługo do szpitala. 
Grymas na twarzy Inuzuki nie widniał długo, gdyż Akamaru podszedł i polizał go po policzku, na co ten się roześmiał. Wstali i ruszyli w stronę Zachodniego Mostu. Ten dzień nie różnił się niczym od poprzedniego. Nadal panował gwar, dzieci biegały wokół, mało nie przewracając mieszkańców spacerujących uliczkami czy robiących zakupy. Jakaś kobieta krzyczała właśnie na chłopca, który uderzył ubłoconą piłką prosto w jej świeżo powieszone na lince pranie. Gdy zbliżyli się do jeziora, wiatr zawiał mocniej, przez co musieli zmrużyć oczy. 
– Hinata, gdy tylko zdobędziecie wyniki badań, przekaż je do Wioski Liścia. Powiadomię Hokage o wszystkim, co się wydarzyło. – Zwrócił się do dziewczyny, robiąc krok w jej stronę. 
– Jeszcze raz, uważaj na siebie, Neji. – Hinata podeszła, zawahała się na chwilę, po czym znów się zbliżyła i przytuliła chłopaka. – Wyślij mi jastrzębia, gdy tylko dotrzesz do wioski – szepnęła mu na ucho. Kiwnął głową. 
Kiba, który stał parę metrów za nimi, właśnie podszedł. 
– Ominie cię niezła zabawa – rzekł, szczerząc zęby. 
– Kiba, przecież musimy pomagać! Wciąż jesteśmy na misji – skarciła go dziewczyna. 
– Gdy odejdę, rządzi Hinata – mruknął Neji. 
– Ej, to niesprawiedliwe, przecież to ja jestem tutaj mężczyzną! – żachnął się Inuzuka, zakładając ręce na piersi. 
– Ruszam. 
Hyūga nachylił się nad Kibą, podając mu rękę i szepcząc tak cicho, by Hinata nic nie usłyszała:
– Pilnuj jej, Inuzuka, bo inaczej urwę ci łeb. 

________________________________

Po długim czasie udało mi się skończyć jedynkę. Jest krótka i myślę, że tym razem rozdziały będą krótsze. Może jednak ktoś tu jeszcze zagląda, hę?

4 komentarze:

  1. Próbuję z anonima, bo może 4 komentarz wreszcie się pojawi xD
    Pierwsza rzecz: JAK SIĘ CIESZĘ, ŻE WRESZCIE CIĘ ZNALAZŁAM!!!
    Druga rzecz: Czytałam kiedyś i komentowałam nawet, ale jak to się stało, że CIę zgubiłam, to nie mam pojęcia. Ale wracam, odpokutuję grzechy i będę na bieżąco!
    Ogólnie jestem mega szczęśliwa, że jestem tu znowu, ale nic nie czytałam, bo w gruncie rzeczy nie mam w ogóle czasu (#student XD)
    Ale obiecuję, że za 2-3 tygodnie wrócę i przeczytam i będę super komentatorem! Widzę mały zastój, dlatego mam nadzieję, że choć troszkę Cię zmotywują. No nic, trzymaj się cieplutko i do usłyszenia! <3

    P.S. ALE SERIO, NIE MASZ POJĘCIA, JAK BARDZO SIĘ CIESZĘ!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rety, jak bardzo się cieszę <3
      Zastój, bo ciężki semestr na studiach, ale pamiętam o tym blogu i nie mam zamiaru go zostawić. ;)
      Dziękuję za ciepłe słowa, szczególnie w dniu, gdy miałam zacząć pisać kolejny rozdział, a tu dodatkowa niespodzianka!

      Usuń
  2. Dzisiejszy internet przyzwyczaja do tego, że można dać serduszko lub łapkę w górę i iść dalej, bez wysilania się na komentarza. Miałam dużą ochotę już w trakcie czytania, kliknąć dwa razy żeby polubić. Niestety lub stety blogger nie oferuje takich udogodnień. Ale opowiadanie tak mi się spodobało, że postanowiłam wystukać choć kilka słów. To dopiero początek i cieszę się, że przede mną kolejne rozdziały, ale już czuję klimat, który mnie przyciąga. Podobało mi się, że pan Sato miał swoją manierę, gdy mówił. Tak samo pan Tenro i jego bracia z wioski liścia. Lubię takie drobiazgi. Opis zapachu z jeziora czy Kiba, wkładający sobie serwetkę za koszulę - takie detale sprawiają, że jest się w tym opowiadaniu. Bardzo ładne. Nie wiem, kiedy zabiorę się za kolejne rozdziały (może zaraz), ale na pewno jeszcze wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Cieszę się, że opowiadanie Ci się spodobało i postanowiłaś zostawić komentarz. ;) To dla mnie niezła motywacja. Miło widzieć, że coś wychodzi. Szczegóły są moją zmorą, ale staram się coś przemycać – sama uwielbiam takie elementy w książkach.
      Do usłyszenia!
      For

      Usuń

Niah | Akinese | Credits: X, X