2/06/2019

Dwójka


Gwar dochodzący z Wioski Snów ucichł. Neji aktywował Byakugana i przejrzał okolicę. Nic. 
Przeskakiwał z gałęzi na gałąź. Musiał nadłożyć drogi, by lepiej się skryć, ale liczył również na to, że odnajdzie kryjówkę wrogów. O ile byłby spokojniejszy, gdyby wiedział, kim są, gdzie są i mógł sprawdzić, co knują...
Skakał dalej. Jedna z wystających gałęzi rozcięła rękaw koszuli.
Cholera.
Przeskakiwał z konara na konar, a liście muskały jego twarz, zaplątywały się w długich włosach, szeleściły na wietrze. Zastanawiał się, jaka trucizna była w stanie tak szybko sparaliżować kota pana Sato. Chwycił dłonią za plecak, próbując wyczuć owiniętą materiałem strzałę. Żeby tylko medykom z wioski udało się wymyślić odtrutkę... Gdyby zraniony został ktoś z jego podopiecznych, to właśnie Neji by odpowiedział przed Hokage. Całe szczęście, że Enzo Tenrō nie pozwał Wioski Liścia i nie ubiegał się o odszkodowanie. 
Kot jeszcze żyje. Ciekawe, ile zażądają, gdy już zdechnie. 
Świst. Pochylił głowę. Strzała przeleciała tuż koło jego ucha. Rozejrzał się, lecz w pobliżu nie dostrzegł nikogo. Przeczesał teren przy pomocy Byakugana, na próżno. 
To musi być technika iluzji. Tylko czy ukrywanie się jest iluzją, czy atak? 
Odskoczył na sąsiednie drzewo i chwycił za wbitą w pień strzałę. Była prawdziwa. Rozejrzał się wokół, po czym obejrzał dokładnie korę. W miejscu, gdzie przed chwilą tkwił grot, zobaczył wypaloną dziurę. Przyjrzał się strzale, obrócił ją w palcach, powąchał. 
Taka sama, jak poprzednio. Chcą mnie nastraszyć. 
Odbił się od gałęzi i zeskoczył na ziemię. Usłyszał szelest, jednak nic nie widział. 
Odpuścili czy to pułapka? 
Rzucił kunai tam, gdzie poruszyły się gałęzie krzewu. Cisza. Rzucił ponownie za siebie. Nic. Nikogo nie widział. Zacisnął dłonie w pięści, stojąc bez ruchu. Po prawej pusto, z tyłu też. Szelest. Odwrócił się gwałtownie, jednak nikogo nie zobaczył. Po zastanowieniu ruszył w stronę wioski, myśląc, gdzie najbezpieczniej spędzić noc. Wciąż czuł się obserwowany. To wrażenie nie minęło do końca dnia. 


– Dobrze. Shizune, zajmij się tym. Niech medycy zbadają truciznę jak najszybciej. – Tsunade wskazała dłonią na dwie strzały leżące na biurku przed nią. 
– Oczywiście. Gdy tylko będą wyniki, powiadomię. – Młoda kobieta poprawiła grzywkę, ostrożnie podniosła strzały i wyszła z gabinetu, przez przypadek zbyt mocno trzaskając drzwiami. 
Neji nawet nie drgnął. Zastanawiał się, czy powinien zadać Hokage pytanie, które uparcie nie chciało wylecieć z jego głowy. Kobieta na chwilę rozwiała jego ponure myśli. 
– Wróciłeś, ale to nie oznacza, że twoje obowiązki się skończyły. Sprawę tajemniczych ninja możemy uznać za oddzielną misję. Poproszę Kakashiego, żeby się tym zajął. O co chcesz zapytać? Tak, widzę, że chcesz, a jestem zarobiona, więc pospiesz się. – Machnęła dłonią, po czym podparła na niej głowę, kładąc łokieć na drewnianym blacie. 
Neji zwrócił uwagę na jej czerwone, ładnie spiłowane paznokcie. 
Rzeczywiście musi być bardzo zarobiona. 
– Jak długo Inuzuka i Hinata będą musieli tam zostać? Wyśle im pani jakieś wsparcie?
– Pomyślę. A teraz odejdź. 
Neji ukłonił się i wyszedł z gabinetu. Ruszył w stronę rezydencji klanu Hyūga, zastanawiając się, jak wykorzystać resztę dzisiejszego dnia, gdyż było dopiero popołudnie. Wchodząc przez żelazną bramę, dostrzegł ćwiczącą w ogrodzie Hanabi. Posłała mu uśmiech, a chłopak skinął lekko głową. Przeszedł przez obszerny hol i zajrzał do salonu, jednak było tam pusto. 
Poszedł do swojego pokoju, usiadł przy biurku i napisał parę słów na kartce. Gdy odkładał pióro, zachlapał dłoń atramentem. Udał się czym prędzej do ogrodowej, kamiennej altany. Rzeźbione filary okrągłego budynku zdobiły różane pnącza, dzięki czemu Neji czuł intymność tego miejsca. Podszedł do żerdzi, na której siedział jego jastrząb. 
– Cześć, Raito. Dawno się nie widzieliśmy. – Z lekkim uśmiechem pogłaskał go po główce. Wziął gliniany dzban ze stolika i podszedł do studni, aby następnie napełnić wodą miseczkę. – Czeka cię podróż. Dostarcz ten list Hinacie, leć do Wioski Snów. – Wsadził list do doczepianej kieszonki specjalnego ubranka i poczekał, aż Raito napije się i odleci. Oby Hinata szybko dostała informację o jego bezpiecznym powrocie i złożeniu raportu. 
A może powinienem… 
Będąc znów w posiadłości, Neji zawahał się. W salonie nadal nikogo nie zastał, tak więc kierowany przeczuciem ruszył na koniec korytarza i zapukał do ostatnich drzwi po prawej. Słysząc zaproszenie, wszedł i skłonił się. 
– Co cię sprowadza? – Mężczyzna siedzący w fotelu podniósł wzrok znad notesu i odłożył pióro. Wyprostował się, złączając dłonie, i utkwił wzrok w Nejim. 
– Przyszedłem powiadomić, że wróciłem z misji, lecz Hinata z młodym Inuzuką pozostali w Wiosce Snów. Zostaliśmy zaatakowani i kot zleceniodawcy został ranny. Użyli zatrutej strzały. Wróciłem złożyć raport Hokage, zaś Hinata pozostała w wiosce, aby pomóc odnaleźć lek na odtrutkę. 
– Zostawiłeś moją córkę samą w obcej wiosce po tym, jak pozwoliliście się pokonać jakimś rabusiom? – Hiashi uniósł brew i zastygł bez ruchu. 
– Została z Inuzuką, będzie ją chronił. Wuju, to nie byli zwykli rabusie, to – zawahał się – chyba nowy, nieznany wróg. 
– Co masz na myśli? – Potarł brodę kciukiem. 
– Ninja, którzy nas napadli, używali rzadkiej, być może nieznanej trucizny, która sparaliżowała kota w kilka sekund. W dodatku świetnie opanowali technikę iluzji. Jednak najdziwniejsze jest to, że nie mieli opasek ze znakiem wioski. – Głos nie drgnął mu nawet przez moment. Neji zastanawiał się tylko, czy powiedzieć o skupieniu ataku na nich, zamiast na zleceniodawcy, czy pominąć tę kwestię. Postanowił na razie to przemilczeć. 
– Czy Tsunade wie o wszystkim? 
– Tak. 
– Możesz odejść. 
– Ale… 
– Możesz odejść. 
Neji skłonił się raz jeszcze i wyszedł z gabinetu. Zgarnął z kuchni dwie kanapki i zdecydował się na trening. W drodze na polanę zjadł. Niebo zapowiadało na dzisiaj dobrą pogodę, zachęcając mieszkańców wioski swoim jasnym odcieniem do wyjścia z domów. Chłopak zaczął od krótkiej rozgrzewki, a po piętnastu minutach aktywował Byakugana i rozejrzał się po okolicy. Cisnął kunaiami w krzaki za sobą, płosząc ptaki. Robił to za każdym razem, aby jak najlepiej móc nauczyć się używać kekkei genkai. 
– Siedem – szepnął, spoglądając w niebo. Znów mu się udało. Zadowolony zaczął rzucanie do celu, a następnie ćwiczył Jūken, szybko wyprowadzając zabójcze ciosy. Jeszcze zanim usłyszał z niedaleka czyjś głos, dostrzegł zbliżającą się postać. 
– Cześć, Neji! – krzyczała. 
Poczekał, aż do niego podejdzie. Spojrzał na młodą kunoichi i skinął głową, wycierając czoło od potu. 
– Tenten. 
– Trenujesz? Myślałam, że po ostatniej misji będziesz wypoczywał. W końcu nieźle oberwałeś. No wiesz, jesteś geniuszem wśród nas, więc chyba ciężko było ci się zmierzyć z własnym klonem… – Dziewczyna mówiła bardzo szybko, po czym nagle przerwała, lekko się czerwieniąc. 
– Myślałem, że Piąta wysłała cię na kolejną misję – odparł. 
– Chciała, ale po jakimś czasie zdecydowała, że Ino lepiej będzie się nadawać, a ja odpocznę jeszcze trochę po przygodzie z Akatsuki. Chciałam skorzystać z wolnego dnia i poćwiczyć, ale widzę, że polana jest zajęta. Chyba że pozwolisz mi dołączyć – powiedziała na wydechu, ukazując szereg białych zębów. Poprawiła kosmyki opadające na jej czoło, które wydostały się z upiętych w dwa koki włosów. 
Jej, jak zawsze mnóstwo gada. 
Przytaknął. Przydałby mu się ktoś do taijutsu, a Tenten świetnie się do tego nadawała. 
Zaczęli od podstawowych ćwiczeń, by Tenten mogła się rozgrzać. Potem przeszli do synchronicznego wyprowadzania uderzeń, a na koniec zrobili sparing. Po nim dziewczyna rzuciła się na ziemię kompletnie wyczerpana. Obok niej położył się prawie tak samo zmęczony Neji. 
– Uff… Ciężko było, prawie cię pokonałam! Chyba zrobiłam postępy – powiedziała uszczęśliwiona. 
Neji, oprócz technik walki swojego klanu, nie był świetny w zwykłym taijutsu, a mimo to Tenten nie mogła zwyciężyć. Jednak pozwoliła mu się nieźle zmęczyć – czuł to w obolałych mięśniach. 
– Tak, chyba… 
– Naprawdę tak myślisz, Neji?! Kurczę, jeszcze trochę i pierwszy będziesz leżał po walce ze mną! – krzyknęła uradowana, podnosząc się i opierając na łokciach. – W ramach tego wisisz mi obiad! Zrobiłam się strasznie głodna. Na śniadanie zjadłam trzy bułki, lecz to chyba było trochę za mało… 
Chłopak westchnął. Wstał, podał kunoichi rękę i pomógł jej się dźwignąć. Ruszyli w stronę jednego z barów, gdzie zamówili potrawkę chińską – ulubione jedzenie dziewczyny. Siedzieli przy podwójnym stoliku, rozmawiając o przyjaciołach i osiągnięciach, choć raczej to Tenten mówiła. 
Pogrążył się w myślach. Miał ostatnio dziwne, złe przeczucia. Bezczynność już teraz go irytowała. 
– Neji? Halo! – Tenten, krzywiąc się, machała przed nim dłonią. 
– T-tak? – zapytał zdezorientowany. Przetarł zmęczoną twarz. 
– Czy ty w ogóle mnie słuchałeś? Zadałam ci pytanie! 
Dostrzegł oburzoną minę dziewczyny. Nawet nie zauważył, kiedy przestał się skupiać. 
– Wybacz, ale… 
– Według mnie i tak Sakura nie miałaby teraz szans z Ino. Nawet z wyglądu! Mogłaby zapuścić wreszcie te włosy. W długich wyglądała o wiele ładniej, a przecież chce spodobać się Sasuke. Nawet on sam powiedział, że woli dziewczyny z długimi włosami, więc Ino ma znaczną przewagę… 
Hyūga kolejny raz tego dnia westchnął. Na szczęście w tym momencie zauważył dwójkę znajomych, którzy przechodzili niedaleko.
– Patrz! – przerwał potok słów, pokazując na nich, po czym wstał i ruszył we wskazaną przez siebie stronę. 
– Temari, Shikamaru, miło was widzieć – powiedział, stając przed nimi. Po chwili dołączyła Tenten. 
– Neji, Tenten, wyskoczyliście na wspólny obiad? – zagadnął Shikamaru. 
– Tak, postanowiliśmy coś przekąsić po treningu. A ty, Temari? Myślałem, że wróciłaś do Suny – zwrócił się do dziewczyny. 
– No wiesz, misja to obowiązek. Jestem pośrednikiem między naszymi wioskami, więc często tutaj bywam. A że niestety od samego początku wasza Hokage przydzieliła mi tego kretyna do pomocy… – Wyszczerzyła zęby, widząc obrażoną minę Shikamaru. 
– Ej! Jak chcesz, możesz sama załatwiać te sprawy. Zresztą, przebywanie z tobą jest strasznie męczące – powiedział z wyrzutem, krzyżując ramiona na piersiach. 
Temari roześmiała się, po czym szturchnęła go łokciem. Popatrzył na nią i przewrócił oczami, wypuszczając szybko powietrze. 
– Długo zostaniesz w naszej wiosce? – zapytała Tenten.
– Wkrótce wracam do siebie, ale mam jeszcze do załatwienia parę spraw, więc wątpię, żebyśmy się zobaczyli. Ech, przydałyby mi się wakacje, a tu ciągle praca i praca. Zwariować można, wciąż tylko podróżuję z Suny do Konohy i z powrotem. W dodatku tam muszę męczyć się z Gaarą i Kankuro, a tutaj z nim – rzekła, wskazując kciukiem na Narę i ponownie uśmiechając się na widok jego oburzonej miny. 
– To zaczyna być nudne, Temari – mruknął Shikamaru, kwasząc się.
Neji uśmiechnął się w duchu. Z jednej strony współczuł im – w końcu mieszkali daleko od siebie. Z drugiej, widząc ich w tym momencie, gdy dziewczyna próbowała łaskotać chłopaka, a on czochrał jej włosy, gdy śmiali się razem i byli szczęśliwi – cholernie im zazdrościł. 



Trzy dni po swoim powrocie Neji dostał wezwanie do Hokage. Dobrze by było, gdyby zdradziła mu wreszcie jakieś szczegóły ostatniej misji lub wysłała na kolejną – zaczynał się powoli nudzić. W dodatku Hinata nie przysłała mu do tej pory żadnej wiadomości – nie tylko się martwił, ale też trochę wściekał. W drodze do gabinetu Tsunade, mijając kolejny długi korytarz budynku administracyjnego, wpadł na kogoś. Stos tomów poszybował w górę. Neji złapał jedną z książek w powietrzu, lecz reszta wylądowała na podłodze. 
– Cholera – przeklęła, zaciskając pięści. Kucnęła, podniosła dwie książki, które po chwili znów wyleciały jej z drżących rąk. 
– Przepraszam, Shizune – rzekł, zbierając wszystkie upuszczone rzeczy i podając jej. Czekał na zgryźliwą uwagę lub wybuch złości, jednak nic takiego nie nastąpiło. Przez chwilę wydawało mu się, że zauważył na policzku zaschnięte ślady łez. 
– To nic, Neji. Muszę iść – odparła, po czym minęła go i zniknęła za drzwiami pobliskiego pomieszczenia. 
Podążył za nią wzrokiem, chwilę się zastanawiając, a następnie ruszył dalej. Drzwi gabinetu były otwarte, Tsunade jak zwykle siedziała w swoim miękkim fotelu, przerzucając stos papierów na biurku. 
– Gdzie ona to wsadziła? Jak tylko wróci… Gdzie ja to miałam? To też muszę wypełnić… Neji, jesteś! – W mgnieniu oka odepchnęła od siebie wszystko, co miała pod ręką, wyprostowała się i uśmiechnęła do przybysza, który właśnie się skłonił. 
– Wzywałaś mnie. 
– Tak. Chciałam porozmawiać z tobą na temat ostatnich wydarzeń. Sprawa ruszyła do przodu, więc muszę cię poinformować o… możliwych konsekwencjach. 
– Miałem nadzieję, że zostanę wysłany na jakąś misję – powiedział, ukrywając żal w głosie. 
– Wolałam cię mieć pod ręką, gdyby sprawy się skomplikowały, a właśnie tak się stało. No chyba że masz ochotę przez następne dwa dni zdejmować koty z drzew. 
Neji skrzywił się na wspomnienie licznych misji, gdy jeszcze był Geninem. 
– O jakie komplikacje chodzi? 
– Nie przekazywałam ci szczegółów wcześniej, bo nie sądziłam, że to będzie konieczne. Jednak dzisiaj rano dotarł jastrząb z Wioski Snów. Kot Yoru nie żyje, pan Sato domaga się odszkodowania, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że ani medycy Yumegakure, ani nasi nie rozpracowali trucizny. Hinata i Kiba dzisiaj ruszają w drogę powrotną, co oznacza oficjalne zakończenie misji i rozpoczęcie nowego śledztwa. Trzeba ustalić, jak bardzo ci nieznani ninja zagrażają ludziom i czy należy to zgłosić innym wioskom. 
– Czyli zajmie się tym Kakashi, a ja mam ruszyć jako wsparcie dla Hinaty i Inuzuki? – zapytał z przekonaniem. 
– Nie. Potrzebuję cię tu. Rozważam twój udział w misji rozpoznawczej z Kakashim. Twój Byakugan przydałby się w zwiadach. 
Neji przygryzł delikatnie policzek od wewnątrz. 
– Pani Tsunade, ostatnio nawet w ten sposób nie mogłem zobaczyć wroga. Nie wiem, czy się przydam. Za to Inuzuka i Hinata… 
– Oprócz kekkei genkai masz też wysokie umiejętności i świetną intuicję. Poczekamy z misją do powrotu reszty i zdania raportu. Może doniosą dodatkowe informacje. Kakashi już się zapoznaje ze sprawą, zaś o twoim przypadku zadecyduję później. Chciałam, abyś miał tego świadomość. Musisz też osobiście przekazać Kakashiemu, co wiesz. Każdy szczegół. 
– Tak jest. Czy coś jeszcze? 
– Shizune przygotowuje zestaw informacji na temat kolejnej misji, a jeśli jednak będziesz brał w niej udział, wieczorem zostaniesz wezwany, aby również się zapoznać ze sprawą. Przekażę ci wszystko, co wiemy. 
Zmarszczył brwi. 
– Czy to znaczy, że… 
– Oczywiście. Hinata informowała nas o postępach na bieżąco. 
Jego palec wskazujący drgnął ledwo zauważalnie. Neji jedynie przytaknął, choć poczuł ukłucie w sercu. Wyszedł z budynku, lecz nie wiedział, gdzie iść. Musiał znaleźć Kakashiego. Nogi same zaprowadziły go na most niedaleko akademii. Oparł się o barierkę i przyglądał swojemu odbiciu w tafli wody. Łagodny wietrzyk co chwilę zniekształcał obraz twarzy. Chłopak potarł brodę, wyczuwając delikatny zarost. 
Chyba znów czas się ogolić. 
Westchnął i poprawił opaskę na czole. 
– Coś cię gryzie, młody? – Usłyszał głos dochodzący zza pleców. Nie przestraszył się – już parę minut temu wyczuł jego obecność. 
– Szukałem cię. 
– Bardzo starannie. 
Kakashi zeskoczył z drewnianej barierki, na której siedział, i podszedł do Nejiego. 
– Chciałbym… 
– Wiem, Tsunade już mi mówiła. Chodź, omówimy to przy ramenie. 


____________________________
Sesja-sresja, ciężki semestr na studiach – tak oto nie mogłam się zabrać za rozdział. Ale jest, trochę spokojniejszy, lecz mam nadzieję, że dzięki niemu uda wam się lepiej poznać bohaterów. 
Następny pojawi się szybciej. Na pewno. :)

4 komentarze:

  1. Cześć!
    Dalej nie rozgryzłam dlaczego nie mogę dodawać komentarzy z własnego konta, ale trudno. Najwidoczniej jestem za stara na humorki blogspotu.
    Muszę Ci powiedzieć, że początkowo byłam sceptycznie nastawiona do tego, że zaczynasz wszystko od nowa. Miałam jakieś tam, może trochę mgliste, ale jednak, wspomnienie o tym blogu i pamiętam, że mi się podobało, wiec po kiego zaczynać od nowa? (logika lenia- po co jakikolwiek rozwój osobisty, no po co?)
    Ale przeczytałam "stare opowiadanie" i baardzo się cieszę, że zaczynasz od nowa. Nie zrozum mnie źle, nie mam nic do poprzednich notek. Są napisane poprawnie i dobrze się je czyta, ale nie ma "tego czegoś".
    Nie wciągają, bohaterowie są czasem nijacy, a styl momentami zbyt patetyczny, nie było humoru. Hinata zasługuje na osobne zdanie, bo przez większość opowiadania była nieprzytomna, albo zbyt słaba, żeby być. Zwyczajnie być. Zaznaczyć swoją obecność.
    A TU JEST ZUPEŁNIE NOWA BAJKA!
    Lubię Hinatę. Nie sądziłam, że to powiem, ale ją lubię. Nie czerwieni się na samo "cześć" i wypowiada więcej zdań w tych trzech notkach niż w całym starym opowiadaniu (prawdopodobnie dlatego, że jest przytomna) Ahh, znienawidzisz mnie za ten komentarz, ale chcę być szczera.
    Jest humor, zdania, które bohater jest w stanie naprawdę wypowiedzieć (sorka, zawsze stawiam na realizm), historia o wiele bardziej wciąga.
    Cieszę się, że zaczęłaś od nowa.
    Dobra czas na historię!
    Kreacja Hinaty na ogromny plus! Neji też zyskał, a Kibę kocham. Liczę na więcej Kakashiego, bo jego też kocham, no lol.
    Obstawiam, że znaczna część starej historii pojawi się tu, ale liczę, że będą utrzymane na poziomie pierwszych trzech z nowej. Co nie jest złe, bo sam zamysł, jest dobry. Chodzi mi tylko o samą budowę tego wszystkiego.
    Okej, chyba większość napisałam.
    Życzę Ci multum weny i mniej ciężkich semestrów i więcej wolnego czasu! Zostaję tu na dłużej, więc będę Cię męczyć, jak za długo nic nie będzie. xD
    Trzymaj się cieplutko <3
    Lisior



    P.S. Teraz się podpisuję, jak cywilizowany człowiek!




    P.S. 2 Albo zwierzę, lol

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!
      Nie mam pojęcia, co się dzieje z tymi komentarzami. ;C
      Stare notki może i są napisane poprawnie pod względem gramatycznym, jednak cała ekspozycja i poprawki narracji (czasem zachowań bohaterów) były niezbędne. POV to chyba najlepsze, na co mogłam postawić. Przyjęłam perspektywę głównie Nejiego i to chyba się sprawdza, zresztą najlepiej mi się pisze zza jego pleców.
      Nie znienawidzę za komentarz, wręcz przeciwnie! Uwielbiam konstruktywną krytykę! I sama wiem doskonale, jakie są wady poprzedniej wersji. Sporo się nauczyłam od czasów początku NZS, a próby przeróbki nic nie dały – tego nie dało się inaczej uratować, jak zmienić cały początek.
      Co do Kakashiego, będzie go więcej, lecz nie mogłam wprowadzić za dużo rzeczy na raz. :D
      Nawet jeśli pojawią się sceny z poprzedniej wersji, będą odpowiednio okrojone i przerobione (jak jedna ze scen w tym rozdziale – o połowę krótsza od poprzedniej wersji!).
      Na pewno nie zostawię tego opowiadania, cały czas nad nim pracuję, choć ten semestr na studiach, który właśnie rozpoczęłam, będzie chyba najcięższy ze wszystkich. Po nim na pewno wiele się zmieni, a więc i będzie więcej czasu na pisanie opowiadań. ;) Liczę na mocnego kopa w tyłek, jeśli długo nic nie dodam. Dziękuję ogromnie za ten komentarz, naprawdę dodał mi siły.
      Pozdrawiam, For <3

      Usuń
  2. Kopię naprawdę mocno!
    Ciągle czekam
    Lisior

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę, że dawno nic nie było, ale postaram się skrobnąć coś w święta, bo od początku kwietnia mam sesję (tak, w połowie semestru xD). Kawałek rozdziału już jest, a ten będzie raczej... wymagający. Skoia pewnie ómrzy na becie, a poprawki zajmą z tydzień. :D

      Usuń

Niah | Akinese | Credits: X, X