9/25/2020

Ósemka


Z samego rana Neji skierował kroki prosto do rodowej biblioteki. Coś przegapił, czegoś nie odkrył. Myśl o skrawku z danymi, które znalazł w pokoju Tsunade, wciąż go dręczyła. Teraz, gdy był pewny, że życie Hinaty nie wisi na włosku, mógł w spokoju wrócić do szukania informacji. Oczywiście po pierwszym od paru dni porządnym śnie. Zebrał z pokrytych kurzem półek kilka pozycji, usiadł w fotelu i zaczął wertować po kolei kartki, starając się zapamiętać jak najwięcej i połączyć to z tajemnym kodem zapisanym na skrawku.
08.01 – Hyūga H. 30/31 – 27.01-17.05 – B RhD+
Co może znaczyć ta cholerna data?
Neji odłożył czwarty egzemplarz na stolik obok, po czym doszedł do wniosku, że musi odetchnąć świeżym powietrzem. Wstał i ruszył, zmierzając do pokoju. Chyba czas na trening. Została mu prawie godzina do spotkania z drużyną, to dobra okazja, by zrobić rozgrzewkę. Rozpoczął od truchtu, biegnąc w stronę parku.
Miał nadzieję, że jego wspomnienia są niepełne, że coś pomylił. Może szukanie tej daty nie było konieczne? Może naprawdę to nic nie znaczy? Przystąpił do skłonów, by potem przejść do przysiadów. A gdyby tak podpytać członków klanu? Nie. To głupi pomysł. Od razu by się rozeszło, że węszy, a Hiashi mógłby nie być zadowolony. Musiał poszukać jeszcze raz. Potem ewentualnie podpytałby starca. Lub chociaż upewniłby się, że jego operacja, gdy był mały, nie była snem.
Kiedy Drużyna Jedenasta zebrała się na wspólny trening, Guy powitał ich bardzo entuzjastycznie, co Lee natychmiast powtórzył. Neji nie miał jednak ochoty na rozmowę. To, co go zaskoczyło, to zachowanie Tenten. Unikała go. Nie spojrzała ani razu, nie odezwała się, nie porozmawiała. Zwykle jej buzia się nie zamykała. Westchnął.
– Zaczniemy od krótkiej rozgrzewki i paru ćwiczeń na koordynację. Następnie przejdziemy do walki w parach. Lee, możesz dzisiaj prowadzić? – Guy zwrócił się do Rocka, puszczając mu oczko.
– Oczywiście! Biegiem, róbcie to, co ja!
Neji przewrócił oczami, widząc jego bojowość i pomimo odbytej już rozgrzewki, posłusznie wykonywał polecenia. Przydałaby mu się odrobina rutyny. Teraz, gdy wszystko powoli wracało do normy, mógłby wreszcie zaznać spokoju.
Po dwóch godzinach wyczerpujących ćwiczeń (Lee błagał o więcej!) ustalono porządek walk. Na początku Tenten mierzyła się z Lee, następnie wygrany z Nejim, a na końcu – ostatnia para. Tak więc Hyūga obserwował zmagania dwójki przyjaciół, siedząc na trawie i skubiąc źdźbła.
Lee wykonuje coraz szybsze ruchy. Jego treningi przynoszą efekty. Jest szybki, dużo szybszy od Tenten. Wygra. 
Przewidział wynik. Gdy Tenten próbowała wyprowadzić cios, Rock schylił się i uderzył ją w kolano. Straciła równowagę i runęła na ziemię. Chciała się podnieść, lecz kolejne uderzenia jej na to nie pozwoliły. Wygrał.
– Brawo, Lee! Byłeś szybki! Tenten, świetna technika. Brakuje ci jednak dynamiki. Musisz poćwiczyć nad szybkością. Odpocznij chwilę – powiedział Guy, po czym odwrócił się do drugiego podopiecznego. – Neji, zapraszam cię.
– Lee, wiesz, że twoje szanse na wygraną są małe, a po walce z Tenten jeszcze mniejsze? Może chcesz odpocząć? – zapytał kąśliwie Hyūga. Jak łatwo zmotywować Lee...
– Poradzę sobie. Zaczynajmy.
Choć Lee dawał z siebie wszystko, Neji był lepszy. Szybszy. Zwinniejszy. Przedłużał walkę, insynuując, że Lee ma jakieś szanse. Nie miał żadnych.
Wyładowywał złość, napięcie, wszystkie emocje, które ostatnio w nim buzowały. Uderzenie, drugie, kolejne. Hinata. Skok i salto, nieudane podcięcie, unik i cios w plecy.
Za długo to trwa. 
Wyprowadził technikę Miękkiej Pięści, w mgnieniu oka powalając Lee na ziemię.
– Odbyliście świetną walkę, moi drodzy. Gratulacje, Neji! Teraz czas na ostatnią! Tenten, pamiętaj o dynamice! – Guy był wyraźnie podekscytowany.
Neji przewrócił oczami i skierował swój wzrok w stronę Tenten. Podeszła, skłonili się. Co to za delikatny uśmiech? Rozpoczęli serię ciosów, uników, piruetów i przewrotów. Neji starał się napierać, zbliżyć, lecz ciągle się wycofywała. Atakowała i uciekała. Zacisnął mocniej pięści i zmrużył oczy. Co się działo? Nigdy nie walczyła takim stylem. Wykonał salto, by zajść ją od tyłu. Udało się. Gdy się odwracała, podciął jej nogi. Uderzyła plecami w ziemię. Pociągnęła go jednak za sobą, więc opadł obok na kolanach. I tak nie zmieniało to faktu, że ponownie wygrał.
Guy zagwizdał na palcach, co oznaczało koniec walki, jednakże Tenten nagle rzuciła się na Nejiego, który wylądował plecami na ziemi, wciąż ciężko dysząc. Dziewczyna siedziała na nim okrakiem, a jej twarz znajdowała się niebezpiecznie blisko jego twarzy. Krople potu spływały po nich powoli, klatki piersiowe ruszały się w szybkim tempie, a oczy wpatrywały się w siebie niczym w dziwnym transie.
– Jeszcze nie przegrałam, Neji – wyszeptała, po czym zeszła z niego jak gdyby nigdy nic.


– Jakieś wieści od Kakashiego? – zapytała Shizune, nie odwracając wzroku od spacerującej po gabinecie Tsunade świnki. Różowa sukienka idealnie współgrała z fioletowymi koralami zwierzaka.
Nawet Tonton wygląda dzisiaj lepiej ode mnie. 
– Minęło dopiero kilka godzin. To mało możliwe, by cokolwiek się wydarzyło w tak krótkim czasie. Już tęsknisz? – Piąta uniosła brew i uśmiechnęła się zawadiacko. – A nawiązując do Kakashiego, możesz przynieść mi raporty z jego ostatniej misji? Shizune? Shizune!
– Przepraszam! – Potrząsnęła głową, jakby miało to pomóc odgonić ciemne plamy sprzed jej oczu. – Tak, już przynoszę.
Wyszła, wracając po chwili z odpowiednią teczką. Podała ją Tsunade i potarła spocone czoło. Zakręciło jej się w głowie, a płuca zapłonęły. Zaczerpnęła głęboko powietrze, przytrzymując się blatu. Poczuła dreszcze.
Tlenu! 
Wszystko ustąpiło. Świat przestał wirować, wzrok się wyostrzył i spostrzegła, że Tsunade trzyma ją za ramiona i coś do niej mówi. Słowa docierały jak w spowolnionym tempie.
– Jest w porządku, naprawdę… – wyszeptała, próbując unormować oddech i licząc, że Piąta pytała o jej samopoczucie.
– Nie byłabym taka pewna. Co się z tobą dzieje, Shizune? Spałaś w ogóle tej nocy? Idź do domu, połóż się. Poradzę sobie jeden dzień sama. – Tsunade zmarszczyła czoło.
– Ale…
– To jest rozkaz.
Jej ton świadczył o tym, że nie przyjmuje sprzeciwu. Shizune pokiwała głową i skierowała się do drzwi.
– Poproszę Akihito, żeby cię odprowadził.
Mimo ogromnego zmęczenia, po dwóch godzinach leżenia w łóżku Shizune nie mogła zasnąć. Przekręcała się z boku na bok, wtulając twarz w poduszkę. Już nie była rozdarta wewnętrznie. Była spokojna. Tak cholernie spokojna, że nawet ją samą to przerażało.
Czego mogła się spodziewać? Przecież tego chciała. Wyrzucić to z siebie. Żeby wiedział. Chciała zobaczyć jego reakcję. Widzieć jego złość, płacz, kamienną twarz, słyszeć krzyk – cokolwiek.
Oplotła palcami włosy, zaciskając powieki.
Przerabiała wcześniej w głowie miliony scenariuszy, ale nie ten.
– Jestem w ciąży.
Cisza, jaka nastała, sprawiła, że powietrze zrobiło się cięższe. To milczenie doprowadzało Shizune do szału. Nie mogła, nie umiała tak dłużej. Zamknęła oczy i spuściła głowę. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, więc czekała. Spodziewała się, że Kakashi wyjdzie.
Odpowiadała jej cisza. Przedłużająca się cisza.
Shizune poczuła, jak Kakashi bierze ją w swoje silne ramiona i mocno przytula. Szlochała w jego koszulę jak małe dziecko. Łzy ulgi wilżyły ją, zostawiając ciemne plamy.
– Damy sobie radę. Nie zostawię cię.
Pocałował ją w czoło, a ona wreszcie czuła się bezpiecznie.
Wróci. Niedługo wróci, przecież jej obiecał. 


Dzień był wietrzny, lecz słoneczny. Neji przeciągnął się i zmrużył oczy. Przeklął promienie wpadające przez jego okno. Po porannej toalecie i szybkim śniadaniu udał się na trening. Miał zamiar skończyć go jak najprędzej, aby móc jeszcze przed południem zająć się dalszym szukaniem informacji.
Sprawdzał kolejne księgi i rejestry w poszukiwaniu czegoś istotnego, lecz na próżno. Nie potrafił połączyć tej daty z niczym, co przeglądał. A może to nie data? Może to jakiś szyfr? Jednak złamanie go bez żadnej wskazówki, kontekstu, wydawało się niemożliwe. Nie, to leżało na biurku Tsunade, nie mógł to być kod, którego Piąta by nie znała, a gdyby znała, czy wstawiałaby go w środek suchych informacji? Neji potrząsnął głową od natłoku myśli.
– Coś się stało, Hanabi? – zapytał, nie odwracając się.
Wyczuł obecność młodszej kuzynki już jakiś czas temu. Przechylił głowę, by zerknąć na nią kątem oka. Stała oparta o framugę drzwi i przyglądała mu się z rękami założonymi na piersi.
– Ostatnio spędzasz tu sporo czasu, Neji. Szukasz czegoś konkretnego? Coś się stało?
Podeszła bliżej, próbując zajrzeć do otwartego tomu. Neji zamknął księgę i odłożył ją na półkę, po czym pierwszy raz zwrócił wzrok na Hanabi.
– Przejdźmy się do szpitala.
Nie protestowała, jednak gdy się odwracała, zauważył jej wahanie.
– Jeśli dzieje się coś złego, możesz mi powiedzieć. Chodzi o Hinatę? Masz jakieś nowe wieści?
– Chodźmy. Nie dzieje się nic złego, zaufaj mi.
Westchnęła.
Wchodząc po schodach szpitala, Neji czuł narastające bicie serca i suchość w gardle. Nigdzie nie mogli znaleźć Shizune, lecz zastępująca ją medyczka pozwoliła im odwiedzić Hinatę. Nie była jednak skłonna do udzielania jakichkolwiek informacji. Gdy nadepnął już ostatni schodek, miał wrażenie, jakby jego serce miało wyskoczyć z piersi. Podszedł do drzwi sali, zerknął przez szybę i ujrzał nieprzytomną dziewczynę. Oddychała miarowo, leżąc na plecach z lekko rozchylonymi ustami, a obok, na krześle, siedział mężczyzna ściskający delikatnie jej drobną dłoń.
Hiashi odwrócił się i spojrzał na dwójkę, skinieniem głowy zapraszając ich do środka. Gdy weszli i stanęli przy łóżku, Hanabi rzekła:
– Nie martw się, ojcze. Już niedługo się wybudzi. Znów wszystko będzie jak dawniej.
Hiashi uniósł lekko kąciki ust, po czym przeniósł wzrok na Nejiego. Wzrok, który wiele mówił. Chłopak przypomniał sobie rozmowę z wujem w parku.
O nie, nie będzie jak dawniej. Od teraz wiele się zmieni.
Po kilku minutach Hiashi wstał. Wygładził szatę, otrzepując ramiona z niewidzialnego pyłku.
– Hanabi, czas na trening. Wrócisz tu później – rzekł i wyszedł, nie żegnając się z Nejim.
Gdy wuj zniknął poza zasięgiem wzroku, a kroki jego i Hanabi ucichły, Neji przesiadł się na skraj łóżka Hinaty. Zwykle rumiane policzki były teraz blade, a grzywka posklejana od potu lub zimnych ściereczek, którymi co jakiś czas medyczki przemywały jej czoło. Cichy dźwięk rejestrujący puls działał na chłopaka uspokajająco. Neji trzymał przez chwilę delikatną dłoń, przesuwając opuszkami po drobnych ranach, pamiątce po wbijanych z bólu paznokciach. Ucałował jedną, kolejną, następną. Ujął jej twarz, pogładził policzek i zawinął granatowe pasmo za ucho. Była cała, najgorsze już za nimi. Uśmiechnął się.
Wpatrywał się w drobną twarz, w zbyt zadarty nos i blade usta, które zadrżały. Przetarł oczy. Tak, znów! Usta Hinaty rozchyliły się, a powieki zmrużyły.
– Hinata? Hinata… jestem – wyszeptał. Mimo spokoju, jego serce przyspieszyło.
Dziewczyna otworzyła oczy, wciąż je mrużąc, i rozejrzała się wokół. Gdy spojrzała na Nejiego, zatrzymała się na nim dłużej i słabo uśmiechnęła.
– A więc… więc znowu musisz… mnie – zaczerpnęła dwa razy powietrze – ratować?
– Tym razem to zasługa Inuzuki. Wyprzedził mnie – posłał jej szczery uśmiech. Chwycił dłoń. – Jak się czujesz?
– Zmęczona – rzekła, choć kącik ust nadal się unosił. – Co… co się stało?
– Gdy wracaliście z Wioski Snów, napadli was nasi nowi przyjaciele. Trafili cię zatrutym ostrzem. Ledwo z tego wyszłaś – przy ostatnim zdaniu załamał mu się głos. Neji przymknął powieki, lecz delikatny uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Ale żyjesz.
– Kiba mnie tu… przyniósł?
– Heh, poczekaj tylko, aż będzie zdawał ci relację, jak przybyłaś na grzbiecie dzielnego Akamaru. – Przewrócił oczami i uśmiechnął się. – Byłaś nieprzytomna… to już ze cztery dni.
Nagle posmutniał.
Hinata chwyciła jego dłoń leżącą na białej kołdrze tuż obok jej dłoni. Jej palce drżały; nie zacisnęła ich. Spuścił wzrok.
– Neji, o co chodzi? – Próbowała się podnieść na poduszce, ale opadła na nią bez sił.
Neji nawet się nie poruszył. Chciała ścisnąć mocniej jego dłoń, bez skutku. Teraz, gdy naprawdę było już po wszystkim, poczuł spływające na niego zmęczenie, złość i zawód. Nie chciał jej niczego mówić, lecz słowa jakby same wypłynęły z jego ust:
– Nie napisałaś. Czekałem na wiadomość, ale nie napisałaś.
– Neji… Nie było czasu. Tyle się… się działo… – Cofnęła dłoń i przygryzła wargę. Jeszcze się jąkała, oddychając głośno między słowami.
– Tyle się działo? – wyszeptał. – Pisałem. Martwiłem się. Raito wrócił bez odpowiedzi, za to Piąta miała ich mnóstwo! – krzyknął ściszonym głosem, lecz szybko zdał sobie sprawę, że nie powinien. Ale przecież mogła odpisać! Mogła go uspokoić!
– Mieliśmy mnóstwo pracy, my… ratowaliśmy Yoru. Czemu masz pretensje do mnie… a do Kiby nie? – żachnęła się.
– Bo to na twoim bezpieczeństwie mi zależy. I to dlatego Inuzuka tam został.
– Nie możesz go obwiniać…
– Nie obwiniam. Nie miał wpływu na to, że tamci ninja byli silniejsi. Koniec końców uratował ci życie. – Westchnął i uśmiechnął się z przekąsem. – Wiesz… kiedy cię przyniósł, przybiegł prosto do mnie, bo wiedział, że to ważne.
Wstał.
– Niedługo wyruszam na misję, dołączę do Kakashiego. Nie mów nikomu o tych ninja bez konsultacji z Hokage. To tajemnica.
– Z Kakashim? We dwoje? Przecież to… niebezpieczne. Neji!
– Pójdę po medyków. Muszą cię zbadać.
Odchodząc, zwolnił, odwrócił się na moment.
– Hinata… Pamiętasz, jak byłem mały i wylądowałem w szpitalu? Wtedy, kiedy byliśmy w Kraju Fal, zostałem zaatakowany przez niedźwiedzia, musieli mi szybko przetoczyć krew.
– Tak, byliśmy z moją matką… w odwiedzinach u mojej babki. Ale nie rozumiem…
– Pamiętasz, kto oddał dla mnie krew? – zapytał niby od niechcenia, choć jego palec drgał. Neji schował dłoń za siebie.
– Mama. Moja grupa krwi się nie zgadzała. – Spojrzała na niego badawczym wzrokiem, ale ją zignorował.
– Do zobaczenia.
I wyszedł.


Przemierzając tereny Kraju Dźwięku, Kakashi zachwycał się jego urodą. Piękne łąki, lasy, ryżowe pola uprawne i błękitna tafla wody jezior zachwycały oko. Hatake kochał przyrodę, lubił obserwować zmianę pogody czy pracujących na roli ludzi. Dzięki temu czuł, że planeta żyje i wszystko idzie do przodu. Nie był pewny, czy chciałby wieść spokojne życie jak tutejsi mieszkańcy, nie potrafiąc walczyć i poświęcać się w obronie innych. Ale co mógłby robić, nie będąc ninja? Oddał się swej pracy całkowicie i nie czuł potrzeby zmiany. Był dobry w tym, co robił. Gdyby tylko miał więcej czasu na polepszanie swych umiejętności…
Wkrótce trochę się zmieni.
Tak, czekały go zmiany. Bał się. Cholernie się bał, że sobie nie poradzi, że zawiedzie. Wszystkie misje wydawały się takie łatwe. Iść, zrobić coś, wrócić. Walka, rany czy śmierć to zaledwie błahostka. Za to przerażała go myśl bycia ojcem.
Zadrżał.
Jego ojciec miał ciężko. On sam miał ciężko. Dzieci ninja z reguły same zostawały ninja, nie mając przy tym lekkiego życia. Mogły stracić rodziców w każdej chwili. Kakashi nie chciał zawieść swojego dziecka i choć obiecał Shizune, że jej nie opuści, czuł przeraźliwy strach, że znów zawiedzie jako członek rodziny. Strach tak wielki, że gdy o tym myślał, wydawało mu się, jakby w jego żyłach płynął lód.
Był przystosowany do życia w samotności, chodzenia własnymi ścieżkami. Chociaż cieszył się z potomka, nie mógł zaakceptować faktu, że jego własne dziecko będzie miało rodziców ninja.
Oby w ogóle miało rodziców. Nigdy nie wiadomo, kiedy ich zabraknie.
Skręcił w prawo, oglądając z daleka biegające po łące dzieci, mamy wołające pociechy na obiad i ojców przytulających kobiety ich życia.
W obliczu nadchodzącej misji ta sielanka wydawała mu się dziwnie sztuczna.


Neji wertował opasłe tomiszcza już od paru godzin. Historie członków rodu, pochodzenie, misje, a nawet etapy powstawania ich posiadłości były opisywane krok po kroku, jednak nie mógł znaleźć nic, co wydawałoby się potrzebne do rozwiązania zagadki.
Przeklął pod nosem i wziął do ręki następną księgę – ze spisem urodzeń poszczególnych członków klanu. Każdy miał oddzielną kartę poświęconą jego osobie. Były tam podstawowe dane i chłopak już miał brać się za kolejny tom, gdy coś przykuło jego uwagę.
Dojrzał przyporządkowane grupy krwi. Przekręcał kartki, porównując dane. Wziął czysty pergamin z szuflady i przepisał wszystkie informacje.

Hizashi 08.01 – B RhD+
Hiashi 08.01 – B RhD+
Hikari 8.10 – 0 RhD+
Hoheto 12.07 – B RhD+
Iroha 17.10 – 0 RhC+
Kō 01.09 – A RhC-
Neji 03.07 – 0 RhD+
Hinata 27.12 – A RhD+
Hanabi 27.03 – B RhD+

Sprawdził po dwa razy, czy dobrze wszystko spisał, ale nie mogło być mowy o pomyłce. Może zawodziła go pamięć? Zawsze był dobrym uczniem, ale czas potrafił zatrzeć niektóre informacje… Wstał jak oparzony, podbiegł do regału z książkami i zaczął szukać odpowiedniej pozycji. Wreszcie wyciągnął oprawioną w czerwoną skórę – starą, trochę poplamioną, zakurzoną – książkę i szybko zaczął przeglądać. Zatrzymał się na stronie z tabelą dziedziczenia grup krwi, przeanalizował ją i porównał do rejestru. Zakręciło mu się w głowie i poczuł uderzenie gorąca.
Nic z tego nie rozumiał.


– O rany, jakie to wkurzające!
Już chwilę po wypowiedzeniu tych słów, musiał pożałować. W dłoni Temari rozeszło się ciepło, gdy wylądowała blisko skroni Shikamaru.
– Ile razy mam ci powtarzać, żebyś przestał marudzić!
– Nienawidzę monotonnych wędrówek, a już od jakiegoś czasu wszędzie widzę piasek. Daleko jeszcze? – Shikamaru otarł czoło wierzchem dłoni i wypuścił głośno powietrze, mrużąc oczy przed rażącym słońcem. Czuł, jak wiatr wciska do nich piasek, a jego skóra klei się od potu.
– Sam chciałeś mi towarzyszyć, więc choć raz się przymknij. – Traciła już cierpliwość. Trzeci dzień podróży do Suny na szczęście był ich ostatnim. 
Jedna doba dłużej, a przysięgam, rozszarpałabym go!
Westchnął i przewrócił oczami.
– Jak możesz tak często podróżować od Konohy do Suny? Masz chyba jeszcze gorszą robotę niż ja. To takie nudne…
– Nikt ci nie kazał ze mną iść – rzuciła, niby od niechcenia.
– Ciekawe, kto pilnowałby twojego bezpieczeństwa. Wolałbym, żeby nie powtórzyła się sytuacja sprzed paru dni. Jeszcze tego by brakowało, żeby łącznik między naszymi wioskami trafił do szpitala. Tsunade by się wkurzyła; te dokumenty są ważne.
– Dałabym sobie radę sama – powiedziała i wzruszyła ramionami.
– Hinata nie miała tyle szczęścia. Chyba po prostu tęsknisz za domem. – Machnął dłonią. – Choć nie wiem, co fajnego jest w piasku. Całych tonach piasku…
– Gaara się za mną stęsknił. Poza tym Kankuro obiecał mi obiad, jakiego nie jadłam od dawna… Mmm, zupa tofu… Może tego nie widać, ale mój brat ma rękę do gotowania. – Przymknęła powieki i odetchnęła głęboko z delikatnym uśmiechem na twarzy. – Aż zrobiłam się głodna.
– A mi się okrutnie chce… Dzięki – powiedział, gdy rzucona butelka z wodą trafiła w jego ręce.
– Tylko nie wypij wszys… Shikamaru! Przed nami jeszcze jakieś pięć godzin wędrówki w upale, a nie mamy już ani kropli wody!
– Było mi powiedzieć, zanim…
– Zamknij się! – przerwała. Uniosła ręce, zaciskając je w pięści. – Co za kretyn! Nie dość, że wypiłeś cały swój zapas, to jeszcze i moją…
– Ale…
– Mówiłam, że masz się zamknąć! – Złapała się za głowę i zacisnęła zęby.
– Cóż za osobliwość. Jesteś gorsza od mojej matki – mruknął pod nosem. Wsadził dłonie do kieszeni i pokręcił spuszczoną głową. Kopnął kamyk, który leżał na piasku, i powędrował wzrokiem za jego torem lotu. – Wiesz, lubię, gdy się złościsz. Masz wtedy takie ładne rumieńce.
– Jeszcze jedno słowo, a przysięgam, że naślę na ciebie burzę piaskową – wycedziła Temari.
Odwróciła głowę w drugą stronę, aby ukryć zaczerwienione policzki.


Siedział w lokalu, jedząc swój ulubiony makaron soba i zastanawiając się, dlaczego dał się na to wszystko namówić. Zaczynał się już nudzić. 
Spóźnia się.
Mógł robić teraz coś ciekawszego, prawda? Na przykład trening – wyrwałby go od ponurych myśli, a tych w jego głowie kłębiło się sporo. Wciąż miał przed oczami wzrok Hiashiego i zastanawiał się, co takiego planuje jego wuj. Mógł równie dobrze przeglądać księgi, szukać informacji na temat tajemniczych liczb znalezionych w pokoju Tsunade lub zgłębiać wiedzę o przekazywaniu grup krwi, choć w tym przypadku miał mętlik w głowie. Sam nie wiedział, co ma zrobić. Chyba ostatnią nadzieją był starzec… Neji mógłby robić cokolwiek innego, a jednak siedział tutaj, czekając na spóźniającego się kolegę i co chwila stukając palcami o blat, czując wyrazisty zapachy potraw ze stolików obok.
Mógł przecież po prostu sobie pójść. Wstać i wyjść, lecz coś go blokowało – czuł, że jest tam, gdzie powinien być.
– Przepraszam za spóźnienie! Spotkałem Lee i Tenten i strasznie chcieli ze mną iść, a wolałem porozmawiać z tobą sam na sam… Sashimi poproszę… Tak, to wszystko, dziękuję. – Oddychał głęboko, trzymając dłoń na klatce piersiowej. Wgramolił się na krzesło i poprawił bluzkę.
– Bez zbędnej ekscytacji, Inuzuka.
Kiba zamarł na moment, po czym westchnął i przeczesał palcami brązowe włosy.
– Byłem u Tsunade, ba, nawet chciałem nawiedzić Shizune, bo podobno jest w domu, ale nikt nie chciał mi nic powiedzieć! Przecież obiecali, że będę miał dostęp do informacji! Byłem w szpitalu i mnie nie wpuścili! A Kakashiego, który mi to załatwił, oczywiście nie ma w wiosce… Jesteś ostatnią nadzieją, Neji. Co z Hinatą? Jestem pewny, że wszystko wiesz.
– Byłem dzisiaj w szpitalu. Jakieś cztery godziny temu. Wybudziła się. – Neji zachowywał kamienną twarz, żadnych emocji. Nie był pewny, czy utrzyma uśmiech; gdy myślał o Hinacie i ich sprzeczce, o tym, jak na nią napadł tuż po przebudzeniu się, był na siebie wściekły. A jednocześnie nie wyzbył się żalu, który poczuł, słysząc tak słabą wymówkę.
– Naprawdę? To wspaniale! – Wyrzucił ręce do góry. – Ale może jakieś szczegóły? Pytała o mnie? Kiedy mogę ją odwiedzić? – zaczął Kiba, zalewając pytaniami.
– Jest dobrze. To powinno ci wystarczyć – powiedział i odsunął pusty talerz. Neji już chciał wstać, ale Inuzuka go zatrzymał.
– Naprawdę się o nią martwię. Proszę, poinformuj mnie, jeśli coś się stanie. – Wzrok Inuzuki mówił wiele. Hyūga zobaczył w nim smutek, troskę, błaganie i coś, czego nie potrafił określić.
– Kiba. Czy ty jesteś w niej…
– Nie, Neji – przerwał – czuję do niej to, co ty. Po prostu jest moją przyjaciółką. Siostrą.
Neji sam nie wiedział, czemu nie potrafił się z tym zgodzić.



______________________________


Cześć! Wrzucam szybko świeży rozdział i lecę odwiedzić Beskidy! Przepraszam, że znów długo. Jesteśmy na tym etapie, gdzie przy pierwotnej wersji zakończyłam pisanie opowiadania i zaczęłam je od nowa. Teraz już wszystko będzie pisane na świeżo i mam nadzieję, że pójdzie z górki (choć praca wykańcza, a za chwilę studia!).
Pozdrawiam was ciepło!
For

6 komentarzy:

  1. Podobały mi się sceny walk. Można było odczuć jakieś napięcie, niewypowiedziane słowa. Zdecydowanie Tenten namiesza w tym opowiadaniu. Tylko jeszcze nie wiem jak :D.
    Po scenie z Shizune uświadomiłam sobie, jak wiele zapomniałam. Będę musiała sobie później odświeżyć pamięć i przeczytać ponownie poprzednie rozdziały.
    Czuję niedosyt po scenie z Neji'm. Zdecydowanie chciałabym przeczytać z nim i Hinatą dłuższą (bardzo długą i wyczerpującą :D) scenę z nimi w roli głównej. Neji zachował się na pewno nietaktownie, ale z uwagi na jego emocje, jestem w stanie mu wybaczyć :).
    Za to scena z Temari i Shikamaru była na swój sposób urocza... ale i naturalna. Bardzo ładnie oddane charaktery.
    Ostatnie słowa w tym rozdziale zrobiły robotę! Cu-do-wne!
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Bardzo ci kibicuję For! Cieszę się, że wróciłaś do tego ff (cóż, nieskromnie dodam, że dołożyłam tu swoją cegiełkę). Mam nadzieję, że na następny rozdział będę czekać troszeczkę mniej.
    Życzę powodzenia w pracy i na studiach ;).
    Również pozdrawiam,
    Sharona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że żeby skończyć pisać ten rozdział, też czytałam całe opowiadanie od nowa. :D Sporo pozapominałam, a również musiałam zaplanować kolejne sceny tak, by nie zapomnieć o wplataniu szczegółów. Stąd też ten dłuższy czas powstawania rozdziału.
      Neji i Hinata będą mieli swoje nie pięć, a dziesięć minut. ;) Będzie ich więcej, spokojnie.
      Dziękuję za motywujące komentarze, na pewno nie porzucam opowiadania i zamierzam je skończyć. Cóż, dorosłość ma to do siebie, że czasem nie ma czasu. :P
      For <3

      Usuń
  2. Czytałam na raty,żeby tak szybko nie skończyć. Rozdział bardzo fajny. Podobało mi się, jak zmieniasz narrację na kolejnych bohaterów. To nie pozwalało się nudzić. Bardzo intryguje mnie ta sprawa z grupami krwi, zupełnie nie wiem, o co moze chodzić. Neji faktycznie trochę za bardzo naskoczył na Hinatę i to tuz po przebudzeniu. Cieszę się, że Kakashi mimo wszystko powiedział, że dadzą sobie radę. Z niecierpliwością czekam na następny;) Oby cię wena nie opuszczała i żeby inne obowiązki dały ci pisać.
    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Neji miał to do siebie, że często się fochał i unosił honorem. Zazdrość robi swoje.^^
      Lubię skakać po narracjach, więcej można przekazać i bardziej wczuć się w poszczególnych bohaterów.
      Liczę na to, że następny rozdział naprawdę powstanie szybciej. Dzięki waszym komentarzom, aż chce się pisać.
      Pozdrawiam, For

      Usuń
  3. No proszę, opłaca się jednak zaglądać tutaj wyrywkowo - nie spodziewałam się, że wpadnie w najbliższym czasie coś nowego u Ciebie, For. :3 Musiałam odświeżyć sobie poprzednie rozdziały, żeby nie pogubić się w fabule po takiej przerwie, ale to tylko podsyciło moją ciekawość i przyjemność z czytania była większa. ^^
    Co do samej treści notki - super, że Hinata już się wybudziła, bo trochę brakowało mi jej interakcji z pozostałymi bohaterami opowiadania. Z rozdziału na rozdział jestem coraz bardziej zaskoczona kreacją Nejiego, bo dodajesz mu jakiejś takiej zaciekłości, złośliwości, ogólnie rzecz ujmując - mocnego charakterku, jaki widzę u niego po raz pierwszy. Zawsze odbierałam go jako postać mocno opanowaną i trzeźwo myślącą, a to jest ciekawa odmiana. Mam też już swoje podejrzenia co do zamieszania z grupami krwi, więc zaryzykuję strzał: czyżby Hinata nie była Hyuugą czystej krwi, co rozwiązywałoby problem miłości pomiędzy członkami rodziny? :D Niby nie lubię sobie spoilerować akcji, ale dość mocno nad tym myślałam i takie wytłumaczenie to jedyne, co mi przychodzi do głowy. ^^ I kolejnym zaskoczeniem jest dla mnie kreacja Tenten (o czym zresztą już wspominałam we wcześniejszych notkach). Zazwyczaj w każdym opowiadaniu ją lubię, ale tym razem... ten jej upór i zadziorny charakter troszkę działają mi na nerwy. :p Coś czuję, że to ona będzie tutaj bohaterką, która najwięcej namiesza.
    Czekam bardzo niecierpliwie na kontynuację. Mam nadzieję, że w tej całej gonitwie dorosłego życia, obowiązków i studiów znajdziesz trochę czasu na pisanie i inne przyjemności.
    Pozdrawiam cieplutko! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie powinnam publikować częściej, jednak wiadomo, każdy ma obowiązki i nie zawsze się udaje – szczególnie powinnam pisać latem, gdy odchodzi obowiązek uczelniany, a zostaje tylko praca. Jednak jako geograf staram się wykorzystać ten czas na wyjazdy, tak więc pisanie schodzi na dalszy plan.
      Tak, Hinaty brakowało, ale już wraca na pokład i będzie jej więcej. ;) Odnośnie do Nejiego, zawsze uważałam, że był opanowany, co nie oznacza, że nie był też wybuchowy. Po prostu tego nie okazywał, ale w przypadku nieprzytomnej Hinaty nie potrafi się opanować. :P W scenach z Kibą czy Tenten jest za to bardzo spokojny.
      Z krwią zagadka niedługo się rozwiąże, cierpliwości. :D
      Tenten nigdy nie lubiłam i od początku miała być negatywną postacią w tym opowiadaniu. Zawsze mnie irytowała, tak więc w ten sposób ją przedstawiam.
      Studia zaczynam już za dwa tygodnie, a do tego czasu jestem codziennie w pracy, ale kto wie, może zdalne wykłady pozwolą na stukanie czegokolwiek? Choć patrząc na plan, zajęcia będą tak super, że nie wiem, czy się od nich oderwę. :D
      Pozdrawiam i dziękuję za pamięć! <3
      For

      Usuń

Niah | Akinese | Credits: X, X