4/03/2020

Siódemka


– Hinata! – Po sali rozległ się przeraźliwy krzyk. – Cholera jasna, Hinata! 
Czemu? Czemu ona umierała? Co mógłby teraz zrobić? 
Nic. 
– Stary, ogarnij się! – Kiba zacisnął dłoń na ramieniu Nejiego. Aż zabolało. – Chodź. 
Pociągnął go w stronę wyjścia i oparł o ścianę. Neji zsunął się po niej na ziemię. 
– Kurwa – zaklął. A jednak głos mu się zatrząsł. 
Drżał. Łapał szybkie wdechy. Spojrzał na wprost, w głąb sali. 
Reanimacja.
Kurwa. 
– Nie waż się umierać – szepnął cholerny Kiba, obgryzając cholerne paznokcie. 
Neji nie odpowiedział. Nie poruszał się. Obserwował szpitalną salę, nie potrafiąc się skupić. Medycy coś krzyczeli, Sakura emitowała czakrę, ale… po co? Puls zanikł. Pieprzone pikanie zanikło. Gdyby jednak była szansa, żeby się obudziła... Czemu, do cholery, jeszcze się nie budzi? Nie odejdzie tak jak matka. Ninja powinien zginąć w walce, nie na szpitalnym łożu. Ona nie może tu umrzeć. Nie może! 
Potrząsnął głową. Kurwa. 
Oddech. Jedna z medyczek przymknęła oczy i pokiwała głową do Tsunade. 
Neji zacisnął pięści, wbijając paznokcie. Łza spłynęła mu po policzku. Następna, jeszcze jedna. Starł je rękawem. Ktoś go dusił, coś go dusiło. Puść!
Drżał.
Spojrzał na Kibę, który ukrył twarz w dłoniach. 
Jemu też pękło serce. 
– Pani Tsunade! – krzyknęła Shizune. 
Neji szybko wciągnął powietrze. Bum. Coś się stało? Bum. Bum. Wydawało mu się, że coś zaraz rozsadzi mu klatkę piersiową od środka. Bum. Zacisnął zęby. Może jednak…? 
Shizune trzymała Hinatę za nadgarstek. Zamarła w bezruchu. Medycy przyglądali się jej, Sakura nie przestawała emitować czakry. Neji skrzyżował z Kibą spojrzenie, wstał z podłogi. Czyżby była szansa? To chyba cud… 
Po sali rozeszło się pikanie. Pieprzone pikanie! 
– Jest puls! 
Wszyscy zastygli na moment, po czym odetchnęli głęboko z widocznym wyrazem ulgi na twarzach. Neji poczuł, jakby zrzucił z siebie ogromny ciężar. Pętla zaciskająca mu szyję rozluźniła się, wypuścił głosno powietrze. Na moment poczerniało mu przed oczami. Przeczesał spocone włosy. Udało się, naprawdę się udało!
Medycy podłączali szybko kroplówkę, którą Hinata zerwała w czasie ataku. Shizune ocierała jej czoło. 
– Neji... Kiba... nie możecie tu wchodzić – powiedziała Tsunade poważnym tonem, lecz gdy Hyūga na nią spojrzał, zauważył szeroki uśmiech. 
Sakura nadal manipulowała czakrą, a do pomocy zawołała jeszcze dwójkę medyków. 
– Pani Tsunade, co teraz? – zapytała jedna z kobiet. 
– Trzeba zbadać jej krew, żeby się upewnić, że odtrutka działa. Miejmy nadzieję, że nie będzie nawrotów. Shizune, dobra robota. 
Neji spojrzał na Hinatę. Kąciki jego ust zadrgały, gdy zauważył łagodnie unoszącą się klatkę piersiową. Opanował oddech. Przymknął powieki. 
Wróciłaś. 
Wychodząc z budynku, zobaczył Hiashiego na mostku. Opierał się o barierkę i patrzył na taflę oczka wodnego. Spojrzał na Nejiego, który skinął głową. 
Hiashi delikatnie się uśmiechnął. 


Neji spał do jedenastej. Obudziła go Hanabi – wpadła z impetem do pokoju, ściągnęła z niego kołdrę i krzyknęła:
– Neji, wstawaj! Idziemy do Hinaty! – Widział promienny uśmiech na jej twarzy i blask w oczach. – Ubieraj się, szybciej!
Wstał, przeciągając się, po czym wziął pierwsze lepsze ubrania i ruszył do łazienki. Pół godziny później szedł już z kuzynką w stronę szpitala. 
– Wiesz, rano ojciec powiedział mi, że Hinata już chyba jest wyleczona, tylko musi odpocząć. Chciałam być wczoraj w szpitalu, ale mi nie pozwolił. – Dziewczynka posmutniała. – Całe szczęście, że już mogę. 
Nejiego wcale nie zdziwiło zachowanie wuja. Pytanie: czy chciał oszczędzić Hanabi przykrego widoku, czy też nauczyć nieprzejmowania się takimi rzeczami? 
– Neji, trochę się boję. Widziałam już kilka razy rannych ninja. Czy Hinata wygląda bardzo źle? 
– Na pewno nie. Nie martw się, wszystko jest w porządku – posłał pokrzepiający uśmiech. Przed oczami pojawiły mu się dłonie Hinaty naznaczone ranami. Może chociaż je ukryli...
Neji i Hanabi weszli do szpitala i skierowali się prosto do gabinetu Shizune. Zapukał. Oby była u siebie... Jeśli wyślą ich do jakiegoś innego medyka, mogą nie zostać wpuszczeni na salę. Hanabi powinna zobaczyć siostrę, dobrze jej to zrobi. 
– Proszę – odpowiedział cichy, lekko zachrypnięty głos. 
– Witaj, Shizune. Możemy zajrzeć do Hinaty? – zapytał Neji, stając w drzwiach, nawet nie puszczając klamki. 
– Jeszcze się nie wybudziła i jest słaba. Możecie zajrzeć przez szybę. Jest teraz w sali sto dwanaście. Przepraszam was, mam dużo pracy – rzuciła Shizune, pogrążając się w wypełnianiu dokumentacji.
Łatwo poszło. Neji zgarnął Hanabi ramieniem, podziękował i ruszyli we wskazanym kierunku. Dotarli pod salę. Stanęli, spoglądając na leżącą na białej poduszce Hinatę. Była lekko blada, usta miała delikatnie uchylone i oddychała miarowo. Zabandażowali jej ręce. Ciekawe, kiedy się wybudzi. 
Hanabi położyła dłoń na szybie i wpatrzyła się w siostrę. 
– Czasami mam wrażenie, że ona nie wie, jak bardzo ją kocham – powiedziała powoli. – Jakby było jej wstyd, że uczę się szybciej od niej. Ona uważa się za gorszą. 
Neji westchnął. 
– Wiesz, to prawda. Masz większy talent, jednak to nie znaczy, że Hinata cię nie kocha. Myślę, że to raczej strach. 
– Strach? – zdziwiła się Hanabi, po czym przeniosła na niego wzrok. 
– Boi się, że będzie zbyt słaba, by cię chronić. 
Popatrzyła znów na siostrę. Neji spostrzegł zmarszczki na czole Hanabi. Przeniósł wzrok na Hinatę. Najgorsze za nimi… Teraz trzeba tylko czekać, aż się wybudzi. Oby nie miała zaników pamięci albo jakichś innych komplikacji. Za dużo ostatnio najedli się nerwów. Powinna wrócić jak najszybciej do zdrowia. Żeby tylko stało się to jeszcze przed misją z Kakashim.
– Myli się. 
– Hę? – Neji zdziwił się, wyrwany z myśli. 
– Myli się. Ona jest bardzo silna. A ja, mimo wszystko, i tak ją kocham. 
Uśmiechnął się pod nosem. Doskonale wiedział, co czuje Hanabi. 
– Chodźmy już. Może pójdziemy na lody? 
– Chętnie! 
Skierowali się oboje ku wyjściu ze szpitala, by wkrótce wędrować zatłoczonymi uliczkami Konohy, delektując się lodami śmietankowo-truskawkowymi. 
– Jak idą twoje treningi? – zapytał Neji. 
– Doskonale. Ojciec świetnie mnie przygotowuje. Dzisiaj dał mi wolne, ale chyba poćwiczę z przyjaciółmi, niedługo mamy się spotkać. Na pewno się ucieszą, kiedy im powiem, że z Hinatą jest lepiej. – Uśmiechnęła się. 
Usiedli na ławce. 
– Wiesz, przed tym wypadkiem ojciec mówił, że zrobi sparing. Ja przeciwko Hinacie. Wiesz może, dlaczego akurat teraz przyszło mu to do głowy? 
Czyżby Hiashi chciał porównać ich siłę? Może miało to upewnić go w tym, że Hanabi lepiej nadawała się na bycie głową rodu? Już kiedyś to zrobił, Hinata przegrała. Miał nadzieję, że jej wyniki się polepszyły? To dlatego wstrzymał się z decyzją dziedziczenia? Ale w takim razie dlaczego powiedział Nejiemu, że to on mógłby przejąć tę funkcję? Pewnie dziadek usłyszał o tym pomyśle i się nie zgodził. 
– Wuj już kiedyś urządził wasz sparing. Nie wiem, czemu miałby to robić ponownie – odparł. 
Jeśli to prawda, to po tej misji żadna walka nie będzie już potrzebna. Coś czuł, że decyzja została podjęta. 
– To dziwne. Nie chcę walczyć z Hinatą. Jestem silniejsza, a jeśli ją pokonam… 
– Nie myśl o tym. Cieszmy się, że wraca do zdrowia. 
Po południu Hanabi pożegnała się z Nejim. Dotarł prawie na teren posiadłości. 
– Tenten, co tu robisz? – zapytał zdziwiony. – Podobno z Lee mieliście być na misji.
Siedziała na murku i beztrosko machała nogami. 
– Tak, wiem, ale powiedziałam, że strasznie źle się czuję i dzisiaj nie dam rady przyjść. Lee poszedł z Shino. Lecz tak naprawdę, to chciałam z tobą porozmawiać, Neji. 
– O czym? – zapytał, zakładając ręce na piersi. Okłamała Tsunade. To nie wróżyło nic dobrego. 
– Przejdźmy się – odparła, zeskakując z murku. 
– Wybacz, ale nie mam teraz czasu na spacery. Idę zaraz trenować. 
– Może mogłabym ci towarzyszyć? – spytała z nadzieją w głosie. 
– Nie, Tenten. Wolałbym być sam. O co chodzi? – Zaczął tupać nogą. Czemu nie mogła po prostu powiedzieć? 
– To przez nią, prawda? – Patrzyła na niego ze złością. 
– Co? – Uniósł brwi. 
– Przez Hinatę. Ostatnio ciągle siedzisz sam. Martwisz się aż za bardzo, przecież nic jej nie będzie. Olewasz drużynę, Neji. Już nie zachowujesz się tak jak wcześniej. Ona cię zmienia na gorsze, nie masz czasu dla mn… nas. 
Hyūga patrzył na nią z niedowierzaniem. Co ona pieprzy? Do tej pory nie omijał treningów ani misji. Wręcz rozwinął swoją spostrzegawczość. Ostatnio przecież jadł z nią obiad. 
Czyżby ona była… zazdrosna? 
– Tenten, nie przesadzaj, przecież… 
– Neji, proszę cię – przerwała mu – przestań się tak przejmować, wróć na treningi do drużyny, bądź obecny. 
Błagalny wzrok Tenten sprawiał, że Neji stał zakłopotany. Nie rozumiał, co złego jest w tym, że odpuścił trening drużynowy. Może dowiedziała się, że miał wyruszyć na misję bez nich? Westchnął. Przecież to jego sprawa, jego rozwój. Gdyby rzeczywiście nie poświęcał im czasu… Może ostatnio miał go mniej, ale potrzebował wyciszenia. Nie musiał być na czyjeś zawołanie. 
– Nie licz na to, że zmienię swoje zachowanie, bo ty tego chcesz. 
Minął Tenten. Kątem oka zauważył, że zacisnęła dłonie w pięści. 
– Jeszcze tego pożałujesz – wyszeptała do siebie. Chyba miał tego nie usłyszeć.


Tsunade odstawiła teczkę na półkę, podeszła do biurka i ciężko opadła na krzesło obok. Wypuściła głośno powietrze. 
Udało się, naprawdę się udało! 
Była dumna z siebie, Shizune, Sakury i całego zespołu medycznego. Wykazali się precyzją, umiejętnością opanowania nagłej, trudnej sytuacji i przede wszystkim zimną krwią. Przetarła zmęczone oczy, po czym zaczęła przeglądać papiery leżące na biurku. Zapisała dane chorych w notesie. Wyleczyli również dwóch zatrutych ninja. Chyba. Jeśli tylko ich stan się nie pogorszy, a kolejne badania wyjdą pozytywnie, będą mogli ich wypisać. Całe szczęście… 
Usłyszała pukanie do drzwi. Po chwili do gabinetu wszedł Hiashi. 
– Witam – powiedział i skłonił się lekko. 
Tsunade skinęła głową i wskazała dłonią krzesło naprzeciwko. 
– Dziękuję, że uratowaliście moją córkę. – Ponownie się skłonił. – Czy wiadomo coś więcej o stanie jej zdrowia? 
– Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Aktualnie czekamy na wyniki badań krwi. Myślę, że najgorsze już za nami, więc może pan odetchnąć spokojnie. – Złożyła dłonie i oparła łokcie na blacie. 
– Oczywiście. Proszę mnie informować na bieżąco – odparł formalnym tonem. – Chciałbym zapytać o tych nieznanych ninja, którzy napadli na moją córkę. 
Założył nogę na nogę. Wyglądał dziwnie w tej pozycji, mając na sobie długą szatę. Szary zdecydowanie mu nie pasował. 
– Nie mamy żadnych potwierdzonych informacji, lecz działamy w tym kierunku. Będzie to tajna misja. 
– Rozumiem. Jednak Neji weźmie w niej udział, prawda? 
– Tak – odpowiedziała powoli. – Ale proszę zachować to w tajemnicy. 
Skąd on to wiedział? Coś musiało być nie tak. Zmarszczyła brwi, wpatrując się w liliowe oczy pozbawione źrenic. Czy patrzyła na twarz człowieka, czy na maskę? 
Tsunade wydawało się, że Hiashi chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz chyba zrezygnował. 
– Jest późno, pójdę już. Dziękuję. – Wstał, pożegnał się i wyszedł. 
To było bardzo dziwne. Ciekawe tylko, co się za tym kryło?


Kakashi nie wiedział, czego miał się spodziewać. Żywił nadzieję, że zastanie Shizune w dobrym humorze. Idąc do jej domu, przypomniał sobie awanturę sprzed kilku dni. Jak to niby wszystko nie miało sensu? Bez sensu to był brak powodu rozstania. Oczywiście Shizune zawsze musiała postawić na swoim. Najpierw nie chciała związku, potem ukrywanie się, a teraz fochy. I oczywiście praca na pierwszym miejscu. Eh, Shizune… Zdecydowanie potrzebowała odpoczynku. 
Miała odpocząć od pracy, a nie ode mnie. 
Wsunął zmarznięte od zimnego wiatru dłonie do kieszeni skórzanej kurtki, po czym skręcił w dość wąską uliczkę, aby dotrzeć na skróty do celu. Gdy poczuł mocniejszy podmuch, po plecach przebiegł mu dreszcz. Kakashi otulił się ramionami i dosunął suwak kurtki. Rozejrzał się po okolicy – wszędzie było ciemno, w żadnym oknie nie dostrzegał najmniejszej łuny światła. Skierował się w prawo, wychodząc na oświetloną latarniami ulicę. Puste ławki, głuchy łoskot tabliczek sklepowych oraz drzewa szeleszczące liśćmi tworzyły dość ponurą atmosferę. To wcale nie nastrajało na dzisiejszą rozmowę. 
Nagle drogę przebiegł mu czarny kot. Kakashi z reguły nie był przesądny, więc nie wierzył w szczęście. Nawet nie obejrzał się za zwierzakiem, który miauknął przeciągle i zniknął wśród stojących w jednej ze ślepych uliczek śmietników. 
Kakashi westchnął. 
Zatrzymał się przed furtką niewielkiego, otynkowanego domku. Omiótł wzrokiem ogródek, który wyraźnie potrzebował czyjejś uwagi. Trawa sięgała niemal do kostek, a równe grządki z kolorowymi aksamitkami poprzetykane były zielem. Skoro Shizune zaniedbywała ogródek, to jak mogła mieć czas na związki? 
Kakashi nacisnął klamkę i otworzył skrzypiącą furtkę. Ruszył chodnikiem w stronę drzwi, zapukał. Po chwili poczuł kwiatowe perfumy. 
– Mogę wejść? – zapytał. 
– Jasne. – Shizune otworzyła szerzej drzwi, przepuszczając go. – Herbaty? 
– Poproszę – rzekł, po czym rozsiadł się na kanapie w niewielkim salonie. 
Czy mu się wydawało, czy głos Shizune drżał? 
Rozejrzał się po pokoju. Wiele się tu nie zmieniło od jego ostatniej wizyty, a minął prawie miesiąc. Ściany nadal pokrywała ta paskudna pomarańczowa tapeta, a brudny kominek, w którym nie palił się tym razem ogień, ozdabiały zakurzone ramki ze zdjęciami. Na stoliku pośrodku stał wazon z uschniętymi kwiatami. To od niego je dostała. Powinna je dawno wyrzucić. 
Shizune wróciła z dwoma parującymi kubkami. Podała Kakashiemu jeden i usiadła na miękkim fotelu. 
– Chyba chciałeś o czymś porozmawiać? – zapytała, nie spuszczając wzroku z plasterka cytryny, pływającego przy powierzchni herbaty. 
– Tak. Czas najwyższy. 
– O czym? – Odważyła się przenieść na niego chłodne spojrzenie. Ścisnęła usta w cienką linię. Zawsze to robiła, gdy była zła. Czuł się, jakby coś przeskrobał.
– Przecież dobrze wiesz. Bez powodu urwałaś ze mną kontakt. Miałaś to przemyśleć. Nadal nie wiem, dlaczego to zrobiłaś. 
Shizune ponownie wpatrzyła się w herbatę, a brązowa grzywka zasłoniła jej twarz. 
Kakashi westchnął, lecz kontynuował: 
– Shizune, gdy byłem na ostatniej misji, zrozumiałem, co jest dla mnie bardzo ważne. Ty. Szanuję twoją decyzję, ale nie potrafię się pogodzić z tym rozstaniem, nie znając powodu. 
Nastąpiła chwila milczenia. Usłyszał szloch. Jego serce biło coraz szybciej. Jak dobrze by było mieć to już za sobą... Te poważne rozmowy... 
Uniosła na niego wzrok cała zapłakana. Jej ręce się trzęsły, kiedy odstawiała kubek na stolik. Odetchnęła głęboko dwa razy, zaczesała grzywkę palcami na bok. Przygryzła wargę. 
– Shizune… 
– Jestem w ciąży. 
Chyba się przesłyszał.


____________________________

Cześć! Przybywam do was z siódemką. Przepraszam za zwłokę, ale sytuacja uczelniana, zmiany w pracy oraz urodziny WS przesunęły planowaną publikację rozdziału.
Co dalej? Mam kawałek ósemki opartej na tym, co kiedyś ujrzało światło dzienne, jednak wiem, że później będzie trudniej – czeka mnie szczegółowa analiza dalszej fabuły, bo zrobi się trochę zamieszania. Chcę, aby wszystko wyszło dobrze, tak więc nie wiem, ile będziecie musieli poczekać na następny rozdział. Liczę na to, że szybko ogarnę się z życiem i będę mogła poświęcić czas na pisanie. Do świąt się jednak na to nie zapowiada – czas zacząć pisać licencjat. Życzcie mi powodzenia. ;)

11 komentarzy:

  1. Zaglądam tu w natłoku spraw i obowiązków i niesamowicie się cieszę, że jest już nowy rozdział. :)
    Bałam się przez chwilę, że potrzymasz czytelników w niepewności odnośnie stanu Hinaty i jestem usatysfakcjonowana, że tak się nie stało. Dzięki temu mogę się lepiej skupić na pozostałych aspektach opowiadania. Mocno moją uwagę przyciągają relacje w rodzinie Hyuga. Kochająca starszą siostrę Hanabi, martwiący się Hiashi... Tak z anime odbierasz ich więzy, czy są wykreowane specjalnie na potrzeby opowiadania? :)
    Lubię tę wersję Nejiego coraz bardziej, jego narracja ma w sobie coś bardzo przejmującego, co dodaje mu charakteru i na ten moment jest to moja ulubiona postać. :) Zaskoczyło mnie za to zachowanie Tenten! Nigdy nie postrzegałam jej jako postaci egoistycznej, a właśnie tak ją tutaj odebrałam. Ciekawa odmiana i bardzo zachęcająca do dalszego czytania. :)
    Bomba z Kakashim i Shizune totalnie mnie zaskoczyła, za nic się nie spodziewałam! :o Podoba mi się to, jak bardzo to opowiadanie zaskakuje. <3
    Mogłabym ponarzekać, że długie czekanie na kolejny rozdział to tortura, ale aż za dobrze rozumiem, że sprawy życia codziennego potrafią odciągnąć skutecznie od pisania na dłuższy czas. Mam nadzieję, że wszystko się u Ciebie odpowiednio ułoży, a i licencjat uda Ci się napisać błyskawicznie i śpiewająco. :)
    Pozdrawiam <3
    Narcise

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że w anime było bardzo mało Hanabi, więc chcę przedstawić ciepłą relację jej i Hinaty. Co do Hiashiego – chyba tak go odbieram. Uważam, że on i Neji to dwa najtrudniejsze do przedstawienia charaktery. A biorąc po uwagę, co chcę uwzględnić w fabule, jest jeszcze trudniej.
      Naprawdę narracja Nejiego jest najfajniejsza? Skoia woli Kakashiego! :D
      Tenten ma ważną rolę do spełnienia. Zawsze miała charakterek, więc staram się ugryźć go z trochę innej strony. Ale co to będzie – zobaczycie!
      Kakashi i Shizune to moja druga ulubiona para, no nie mogłam ich nie połączyć. :D Choć mogę zdradzić, że ich życie też się wkrótce skomplikuje. :P
      Czas... przyznam, że jest mocno krucho, a jeszcze nie ogłoszono, co dalej z moimi niektórymi zajęciami. Licencjat – można rzec, że w proszku. Skoia też ma ostatnio zawalone życie, więc rozdział może... w maju? Planuję jeszcze raz dokładnie rozpisać i przemyśleć to opko, potrzebuję więc czasu, a leżenie w łóżku z chorobą wcale nie pomaga.
      Dziękuję i do przeczytania! <3
      For

      Usuń
  2. Czytam, czytam i oczom nie wierzę. Czyżby pierwsze w polskiej blogosferze dobrze napisane NejiHina? Naprawdę masz dobry styl, czyta się lekko, wczułam się w postacie, byłam przerażona, gdy Hinata umierała...
    Dziękuję Ci za to opowiadanie i bloga, będę czytać dalej.
    Buziaki, Shar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Cieszy mnie, że udało mi się wzbudzić emocje i wczułaś się z bohaterów. Mam nadzieję, że dalsze części będą równie satysfakcjonujące. ;)
      Pozdrawiam, For

      Usuń
    2. Co do twojej aktualizacji z 12.05 - trzymaj się. Zdrówka i weny na pracę dyplomową. Ja tu co jakiś czas zaglądam, mam nadzieję, że jednak znajdziesz chwilę czasu albo przynajmniej nie porzucisz bloga, bo jest genialny ;). Tak mnie zainspirowałaś, że sama zaczęłam planować napisać w przyszłości NejiHina, ale żeby nie korelować z twoim opowiadaniem, to jestem w trakcie pisania ItaHina (już mam nawet 3 krótkie rozdziały :)). Będziesz w podziękowaniach na moim blogu, za to, że twoje ff poruszyło moją wenę ;).

      Usuń
    3. Dziękuję! :)
      Nie, nie zamierzam porzucić, spokojnie. Niezwykle mi miło, że mogłam być inspiracją. <3 ItaHina? Hm, to może być ciekawe.
      Mogę zdradzić, że mam nową wersję miniatury z One Piece już na becie,bo były to w dużej mierze poprawki. Ale rozdziału NZS niestety w maju nie napiszę. Postaram się coś skrobnąć w czerwcu.
      Pozdrawiam, For

      Usuń
    4. Akurat dzisiaj weszłam na bloga zobaczyć, czy może jest jakaś aktualizacja. I jest! Akurat dzisiaj się bronisz. Życzę Ci powodzenia. ;) Trzymam kciuki. ♥
      Również pozdrawiam,
      Sharona

      Usuń
    5. Nadal czekam, nie zapomniałam o Tobie :D.

      Usuń
    6. Rety, fantastycznie! :)
      Ciężko mi idzie łączenie pracy z wyjazdami, ale następny tydzień zapowiada się luźniejszy, może coś ruszę. Tymczasem wróciłam dziś w nocy z Czech i robię wielkie pranie i sprzątanie, a do końca tygodnia jestem w pracy. Gdy odkopię się z kupki prasowania, może wreszcie uporządkuję ZNS. :D
      Pozdrawiam! <3

      Usuń
  3. Z niedowierzaniem spoglądam na numer rozdziału. Byłam pewna, że został mi jeszcze jeden do przeczytania. Och jak szybko go pochłonęłam. Jest wspaniale. Twoje opowiadanie naprawdę dobrze się czyta. Odpowiednia doza napięcia. Chciałabym móc wiedzieć, co wydarzy się dalej. Mam nadzieję, że już wkrótce pojawi się kolejny rozdział. Życzę Ci dużo natchnienia i czasu na pisanie ;) Do przeczytania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Rozdział jest gotowy, brakuje tylko poprawek, aczkolwiek pojawi się w tym miesiącu. ;)

      Usuń

Niah | Akinese | Credits: X, X